LEGNICA. Ostro nawywijał, ale za kratki nie trafił (WIDEO)

IMG_7828Znane są już przyczyny szaleńczej jazdy młodego legniczanina, którego w sylwestrowe przedpołudnie ścigali policjanci z kilku powiatów. Mężczyzna, który nie zważając na nic gnał autostradą A4 od Zgorzelca do Legnicy, był pod wpływem środków odurzających. Ponadto jechał samochodem skradzionym na terenie niemieckiej Jeny.

Uszkodzonych pięć samochodów, dwie osoby ranne – w tym jedna w szpitalu – to bilans pościgu za 25-letnim szaleńcem, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej w Zgorzelcu. Policjanci z różnych miast gonili go od granicy z Niemcami aż do Legnicy, gdzie uciekinier zatrzymał się po uderzeniu w barierę ochronną.

– Arkadiusz N., w momencie, w którym podjął ucieczkę przed policją, jechał bardzo brawurowo – relacjonuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Bardzo często przekraczał prędkość dwustu kilometrów na godzinę, zmuszał innych kierowców do zjeżdżania na boki, albo też wyprzedzał ich z prawej strony – dodaje.

Na podlegnickim odcinku A4 pirat drogowy najechał na tył mazdy, która następnie uderzyła w busa, a ten w kolejny samochód. W trakcie jazdy zarysował ponadto forda fiestę, którym jechały cztery osoby. Na szczęście podróżnym nie stało im się nic poważnego.

Okazało się, że samochód, którym jechał Arkadiusz N. został skradziony w Niemczech. Wartość łupu oszacowano na 35 tys. zł. Mężczyzna był trzeźwy, ale znajdował się pod wpływem narkotyków. Wcześniej był już notowany przez policję. 25-latek usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym pod wpływem środka odurzającego, za co grozi mu kara od dziewięciu miesięcy do 12 lat więzienia.

Pirat złożył wyjaśnienia, przyznał się do winy i został wypuszczony na wolność. Policja sugerowała prokuratorowi, by ten wystąpił do sądu o areszt. Śledczy uznał jednak, że w tym przypadku nie zachodzi groźba ucieczki czy matactwa i odstąpił od takiego wniosku.

FOT. WOJCIECH OBREMSKI

Dodaj komentarz