Od krytyki konkurentów rozpoczął swą konferencję prasową spóźniony poseł Dawid Jackiewicz. Numer jeden na liście kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do Europarlamentu na wstępie obśmiał utytułowaną pływaczkę Otylię Jędrzejczak, że nie wyobraża sobie, by w Brukseli mogła negocjować np. w sprawie pakietu klimatycznego.
Wspominając sportsmenkę, która ubiega się o mandat z list PO na Kujawach, wyraził ubolewanie, że PiS musi prowadzić skromną kampanię wyborczą, bo nie ma takiego budżetu, jak na przykład partia Donalda Tuska.
– Na naszych listach nie ma celebrytów. My mamy kandydatów merytorycznych, kompetentnych i dobrze przygotowanych do pracy w Parlamencie Europejskim – stwierdził poseł z Wrocławia. On sam uważa, że jest tego doskonałym przykładem, choć jednocześnie przyznał, że nie mówi biegle w żadnym obcym języku, a jedynie potrafi się dogadać po angielsku.
Dla tegorocznej lokomotywy PiS to żadna przeszkoda, bo – jak zauważa – na publicznym forum brukselscy parlamentarzyści i tak wypowiadają się w ojczystych językach. Pięć lat temu na czele kandydatów tej partii stał poliglota, prof. Ryszard Legutko, który teraz walczy o reelekcję w Małopolsce.
Dawid Jackiewicz na europejskim forum będzie przede wszystkim przeciwko wzrostowi cen energii, co zaszkodzi polskiej gospodarce, oraz wykupowi polskich ziem przez obcokrajowców. Jego zdaniem PiS w dolnośląsko-opolskim okręgu wyborczym otrzyma co najmniej dwa mandaty.
JOM