– Nie kandyduję, żeby się ścigać na liczby – odpowiada Marian Kowalski na pytanie o ocenę swych szans w wyborach na prezydenta RP. Kandydat Ruchu Narodowego ubolewa, że chociaż swój akces wyborczy złożył już w grudniu ubiegłego roku, to nadal nie został zaproszony przez żadne z dużych mediów.
– Polska nie ma narzędzi do uprawiana polityki zagranicznej. Ani armii, ani pieniędzy. I nie powinniśmy brać udziału w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Nie możemy stanąć w roli dyżurnego frajera, jak we wrześniu 1939 roku. Zarówno PO, jak i PiS robią wszystko, aby drażnić Putina. A on reaguje błyskawicznie, wprowadzając embargo na nasze jabłuszka i wieprzowinę, wyrzuca nasz konsulat z Petersburga, w tym tygodniu wprowadził rakiety do enklawy królewieckiej – wylicza Marian Kowalski i to właśnie w swych poglądach upatruje brak zainteresowana jego kandydaturą przez ogólnopolskie media.
– Pan Schetyna jest albo głupcem, albo zdrajcą – uważa pretendent Ruchu Narodowego, który skrytykował ministra spraw zagranicznych za wypowiedź, że obóz w Oświęcimiu wyzwolili Ukraińcy. – Ukraińcy, byli tam strażnikami! – podkreśla 50-letni kandydat, który pracuje jako ochroniarz w jednym z lubelskich klubów. Jak donosi tamtejsza prasa, Marian Kowalski został niedawno oskarżony o złamanie nosa klientowi klubu. – Jest proces karny, ale strona przeciwna zażądała wyłączenia jawności. Zostały postawione przeciwko mnie zarzuty, ale zapewniam, że jestem niewinny – tłumaczył się dziś lubińskim dziennikarzom pod kopalnianym szybem Bolesław, gdzie również prowadził kampanię wyborczą.
Kandydat na prezydenta RP, wraz z liderem lokalnych struktur Ruchu Narodowego Arturem Borodaczem, przedstawili własny pomysł na rewitalizację placu Słowiańskiego w centrum Legnicy, polegającą m.in. na usunięciu tzw. pomnika przyjaźni. Rozdali nawet wstępny zarys koncepcji, którą stworzyło profesjonalne biuro projektowe.
– Chcemy wystartować w konkursie na zagospodarowanie tego miejsca – nie ukrywa Borodacz. Narodowcy proponują, by w byłym więzieniu przy ul. Daszyńskiego stworzyć muzeum totalitaryzmu i tam przenieść „okropny obelisk sowiecki”.
– Natomiast tę przestrzeń publiczną chcemy przywrócić mieszkańcom. Nazwę plac Słowiański zmienić na żołnierzy wyklętych lub niezłomnych, aby był to skwer pamięci. Chcemy, by tu stanęła bryła, z której cały czas wypływałaby woda. Jako symbol źródła pamięci – ujawnia Artur Borodacz.
– Czy my, jako Polacy, mamy tutaj tolerować obecność żołnierza prezydenta Putina? – dopytywał retorycznie Marian Kowalski, wskazując na postać z pomnika. – Na Ukrainie zaniedbano temat symboliki przez 25 lat niepodległości. Naród się to takich pomników przyzwyczaił i teraz Putin pojechał tam, jak po swoje – uważa kandydat na prezydenta RP.
JOM