Przez dwa miesiące intensywnie nękał byłą partnerkę, która postanowiła od niego odejść zabierając ze sobą dwójkę wspólnych dzieci. Mężczyzna nie mógł pogodzić się z decyzją kobiety i dlatego z jej życia postanowił uczynić gehennę.
Po wspólne spędzonych latach, w sierpniu ubiegłego roku, kobieta uciekła od partnera. I choć nie podała mu nowego adresu, on szybko ustalił miejsce jej pobytu. Zaczął ją kontrolować i nachodzić, głównie pod pretekstem spotkań z dziećmi.
– Podejrzewając pokrzywdzoną o zdradę, przeszukiwał jej mieszkanie i telefon komórkowy – relacjonuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Wyzywał i szantażował popełnieniem samobójstwa, dokonując na jej oczach samookaleczenia. Ponadto groził kobiecie zabójstwem, podpaleniem mieszkania i oblaniem kwasem. Pogróżki przekazywał także telefonicznie i za pomocą licznych esemesów.
– Eskalacja nastąpiła 7 grudnia 2013 roku, kiedy to mężczyzna po powrocie z pracy zagranicą, będąc pod wpływem środków psychoaktywnych, od których jest uzależniony, przyszedł do pokrzywdzonej i zażądał widzenia z dziećmi. Gdy kobieta odmówiła, złapał ją za włosy i pchnął na ścianę powodując upadek – informuje prokurator.
Nie miało dla niego znaczenia, że miała na rękach półtoraroczne dziecko. Wykręcił jej rękę i uderzył głową o ścianę, a gdy matka jego dzieci znów upadła, kopał ją po plecach. Groził przy tym, że zniszczy jej życie i zamieni je w piekło i że to dopiero początek.
Kobieta zdołała uciec i zamknąć drzwi. Wtedy na telefon komórkowy otrzymała SMS-y z kolejnymi groźbami pozbawienia życia. Noc spędziła u koleżanki, a następnego dnia odczytała wiadomości o planowanym przez natręta samobójstwie.
Nazajutrz intruz pojawił się w pracy kobiety i mimo braku zgody jej przełożonego, wszedł do biura, gdzie żyletką skaleczył się w szyję, krzycząc jednocześnie, że zabije ją i siebie. Wezwana na pomoc policja zatrzymała 39-latka, a prokurator oskarżył go o nękanie i spowodowania obrażeń ciała.
Oskarżony do niczego się nie przyznaje. Twierdzi, że to kobieta jest agresywna, a przychodził do niej, ponieważ zależy mu na kontakcie z dziećmi. Wyjaśnił, że tylko raz ją wyzywał. Mężczyźnie, który od niemal trzech miesięcy przebywa w areszcie, grozi kara od miesiąca do trzech lat więzienia. O jego losach zadecyduje Sąd Rejonowy w Legnicy.
JOM/FOT. LUBIN.PL