LEGNICA. Bratobójcza walka w PO

IMG_3671Ośmioosobowy klub Platformy Obywatelskiej nawet nie próbuje ukrywać, że jest pęknięty i mocno skonfliktowany. Satysfakcji z takiej sytuacji nie kryją ich polityczni konkurenci. Ale i w PiS zaszły duże zmiany. Marginalizowana jest Ewa Szymańska, która dotąd grała w tym klubie pierwsze skrzypce. Jej koledzy wyraźnie faworyzują nowicjusza, Zbigniewa Bytnara.

Dziś, podczas wznowionej – a przerwanej wczoraj – sesji inauguracyjnej radni wybrali wiceprzewodniczących swego prezydium. Przypomnimy, że wczoraj szefem nowej rady został Wacław Szetelnicki z PiS. Dwóch pierwszych zastępców wybrano gładko. Za kandydaturą lekarza Ryszarda Kępy z czteroosobowego klubu prezydenckiego opowiedziało się 22 radnych, jeden był przeciwny. Natomiast za dyrygentem Benedyktem Ksiądzyną z Porozumienia dla Legnicy było 21 rajców, jeden przeciwny i jeden nieważny.

IMG_3637Znacznie gorzej poszło kandydatowi ośmioosobowego klubu PO, przewodniczącemu rady minionej kadencji, Janowi Szynalskiemu. Ten pretendent, który od wielu lat prezesuje Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, otrzymał jedynie 11 głosów za. Tyle samo miał przeciwnych i jeden nieważny. Stąd nie miał szans na miejsce w prezydium.

Jan Szynalski należy do obozu tzw. schetynowców, czyli zwolenników ministra spraw zagranicznych i zarazem przegranego przed rokiem szefa partii na Dolnym Śląsku, Grzegorza Schetyny. Do tej grupy mają należeć także trzej inni radni: prezes Arlegu Jarosław Rabczenko i jego pracownik Maciej Kupaj. Dyrektor szpitala Krystyna Barcik oraz prywatny przedsiębiorca Lesław Rozbaczyło nie są kojarzeni z tą frakcją, ale wydają się jej sprzyjać.

IMG_3662Na drugim biegunie są – jak się o nich mówi – stronnicy Jacka Protasiewicza: Grażyna Pichla – doradca zawodowy w Ochotniczym Hufcu Pracy, Piotr Żabicki – specjalista do spraw audytu wewnętrznego w legnickim Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej oraz Jacek Kiełb – zastępca kierownika działu administracyjno-technicznego w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Legnicy.

Ponieważ statut miasta mówi, że musi być trzech wiceprzewodniczących, a po przegranej Szynalskiego wciąż był wakat, własną kandydaturę z klubu PO zgłosił Jacek Kiełb. I tak doszło do bratobójczej walki, ponieważ druga strona Platformy zaproponowała kandydaturę Macieja Kupaja.

IMG_3641W głosowaniu, co było do przewidzenia, wygrał skonfliktowany z kolegami Jacek Kiełb. Zagłosowało na niego 15 radnych, a na Kupaja – nazywanego także arlegowcem – jedynie ośmiu rajców. I tak koalicja PiS-prezydenccy radni, wykorzystując wewnętrzny konflikt w Platformie, poparła matematycznie słabszego, ale – jak się okazało – w praktyce mocniejszego Jacka Kiełba.

Jeśli konflikt w ośmioosobowej PO będzie się zaogniał, to zapewne Pichla, Żabicki i Kiełb wkrótce utworzą własny klub. Szybko się bowiem przekonali, że głosując zgodnie z doktryną PiS i radnych prezydenckich, ugrają więcej niż idąc ramię w ramię ze swymi partyjnymi oponentami.

Dodaj komentarz