Wygląda na to, że prezydent Legnicy stracił kontrolę nad radą. Nigdy dotąd nie był tak ostro krytykowany przez swego cichego sprzymierzeńca, jakim jest ośmioosobowy klub Prawa i Sprawiedliwości. W efekcie nie otrzymał prestiżowego skwitowania za ubiegły rok. Dziś Tadeusz Krzakowski poniósł jedynie wizerunkową porażkę, ale w najbliższym czasie może się okazać, że straty są znacznie boleśniejsze.
Od kilku dni w kuluarach spekulowano, że dotąd dwa najliczniejsze i zwaśnione kluby doszły jednak do porozumienia i zaczęły nagle grać do jednej bramki. W jej obronie stoi osamotniona na placu boju czwórka prezydenckich radnych, która czując, że Tadeusz Krakowski nie otrzyma absolutorium, słowami Ryszarda Kępy argumentowała: – Dziwne jest wyrażanie votum niezadowolenia. To nie jest konkurs piękności – przekonywał wiceprzewodniczący rady.
Na nic się zdały półgodzinna przemowa prezydenta Tadeusza Krzakowskiego i wystąpienia jego radnych. Nie pomógł też tzw. głos rozsądku Ignacego Bochenka – szefa opozycyjnego klubu Porozumienie dla Legnicy. Jedynie pięciu radnych było za udzieleniem absolutorium, sześciu przeciw, a dziewięciu wstrzymało się od głosu. Uchwała nie została podjęta.
– Komentować tutaj w zasadzie nie ma czego – mówi prezydent Legnicy. – Głosowania nie mają charakteru merytorycznego, a odnoszą się raczej do dyscypliny partyjnej i osobistych odczuć radnych i nie ma to nic wspólnego z literą prawa – uważa włodarz.
Nie jest tajemnicą, że dotychczasowych sprzymierzeńców Tadeusza Krzakowskiego zdenerwowała kwestia pomnika przyjaźni polsko-radzieckiej. Klub PiS oczekiwał, że monument zniknie z głównego placu miejskiego, a tymczasem włodarz rozstrzygnął jedynie projekt na rewitalizację tego miejsca.
Szef klubu PiS Zbigniew Bytnar przypomina, że nigdy nie byli w koalicji z prezydentem i jego radnymi. Nie wspomina jednak, że choć faktycznie formalnie nie byli, to jednak głosowali zgodnie z wolą gospodarza. – Pomnik nie jest najważniejszym aspektem sprawy. Temat ten był kropką nad i, która przepełniła czarę goryczy. Chciałbym polemizować z panem prezydentem, który mówi szeroko i nie na temat. On uważa, że mówi merytorycznie, a ja uważam, że nie – podkreśla szef klubu PiS.
Platforma nie jest zaskoczona voltą radnych PiS. Jej klubowy przewodniczący Jarosław Rabczenko nie zamierza wnikać w relacje kolegów z rady. Dyplomatycznie stwierdza, że widocznie radni PiS stwierdzili, że najwyższy czas powiedzieć głośno o kwestiach, które najbardziej nurtują mieszkańców.
Prezydent stwarza wrażenie, że to tylko chwilowe zamieszanie w jego relacjach z nieformalnym koalicjantem. Przyznaje, że nie ma pretensji do radnych i dzisiejszą decyzję przyjmuje z pokorą. – Szkoda, że polityka zwyciężyła, a nie zdrowy rozsądek i przede wszystkim przyzwoitość ludzka. I takie rzeczywiste podejście do oceny faktów – ocenia Tadeusz Krzakowski.
Na tym nie koniec prezydenckich porażek. W dalszej części obrad radni PiS, po raz pierwszy w historii, poparli wniosek PO i dokonali zmian w budżecie. 500 tys. zł – przeznaczone na remont sali, w której debatują – przekazali na rozpoczęcie inwestycji dotyczącej budowy toalet w mieszkaniach komunalnych.