Mimo że do wyborów samorządowych jeszcze półtora roku, w Legnicy kampania wyborcza już ruszyła. Póki co oficjalnie znany jest tylko kandydat Platformy Obywatelskiej. Wciąż niejasna sytuacja, związana z propozycjami PiS-u wprowadzenia dwukadencyjności, pozostawia ogromne pole do spekulacji.
Legnica jest jednym z 66 na 107 miast w Polsce, w których prezydent rządzi więcej niż dwie kadencje. Prawo i Sprawiedliwość wójtom, burmistrzom i prezydentom z wieloletnim stażem drzwi do swoich urzędów zamierza zamknąć. Czy Tadeusz Krzakowski kandydował będzie, nie wiadomo po raz pierwszy od lat, choć tym razem to nie on będzie o tym decydował. Kto go zastąpi, jeśli zmiany w ordynacji przejdą? Pośród potencjalnych „namaszczonych” pojawia się nazwisko Ryszarda Kępy.
– Na pewno jest lepszym mówcą niż pan Krzakowski – komentuje Ewa Szymańska, legnicka posłanka PiS.
Czy lepszy mówca znajdzie się też w PiS-ie i kto stanie w szranki z Krzakowskim lub wskazanym przez niego kandydatem? W legnickim Prawie i Sprawiedliwości, choć nie słychać tego na zewnątrz, w temacie potencjalnego kandydata na prezydenta aż huczy. Od dawna mówiło się o Wacławie Szetelnickim. Po osłabieniu w partii pozycji Adama Lipińskiego, za którego człowieka jest uważany, na giełdzie nazwisk pojawił się Witold Lech Idczak, szef Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a ostatnio także posłanka Ewa Szymańska, która jednak… nabrała wody w usta.
– Nie potwierdzam żadnej kandydatury i nie zaprzeczam – informuje enigmatycznie. – Każda z wymienionych przez pana osób, gdyby przyszło jej zmierzyć się w wyborach, da sobie radę – zapewnia posłanka.
Czy PiS radę da i kim ewentualnie będzie próbował, na razie nie wiadomo. Póki co jedynym pewniakiem w wyścigu o fotel prezydenta miasta, jest Jarosław Rabczenko. Dlaczego PO zdecydowało się tak szybko odkryć karty?
– To nie jest pośpiech, to trochę efekt tego, że przez dwa i pół roku pracy jako radny wszedłem już w ten urząd, widząc, jakie są problemy, które dotyczą miasta. Z drugiej strony ten czas nie jest aż tak bardzo odległy, to raptem półtora roku, a żeby dobrze się przygotować, czas jest potrzebny – szef klubu radnych PO Jarosław Raczenko.
Co zrobi słaba kadrowo Nowoczesna i czy w ogóle wystawi swoje listy, o co postuluje Grzegorz Schetyna, proponując wspólny start opozycji? Nieoficjalnie mówi się, że Jarosław Rabczenko w Nowoczesnej nie ma wysokich notowań i jego kandydatura na wspólnych listach nie będzie zaakceptowana. Jednocześnie partia romansuje z Krzakowskim i również taka wyborcza koalicja nie jest wykluczona. Nie można też zapominać o Sojuszu Lewicy Demokratycznej, której szef otwarcie krytykuje Krzakowskiego.
– Lewicowości w mieście jest za mało i dlatego będziemy musieli wyłonić kandydata. Jeśli się okaże, że są kandydaci z lepszym niż Tadeusz Krzakowski programem, zawsze wygra lepszy kandydat – zwraca uwagę szef legnickiego SLD Michał Huzarski.
Huzarski nie mówi wprost, choć jego aspiracje są aż nadto widoczne.
– Jeżeli taka będzie wola członków partii, nie wykluczam startu, ale wszystko zależy od prezydenta Krzakowskiego – tajemniczo rzuca Huzarski.
Wywołany do tablicy obecny prezydent miasta, sprawujący swój urząd już po raz czwarty, z Huzarskim pozostaje w konflikcie od lat. To Krzakowskiego w szeregach partii obarcza się odpowiedzialnością za słabe wyniki Sojuszu. Samorządowiec bowiem, mimo że członek SLD, w kolejnych wyborach kandydował z własnego komitetu, tym samym – dla rodzimej partii – stanowiąc konkurencję. Kolejny start Krzakowskiego, jeśli tylko takiej możliwości nie odbierze mu wprowadzenie przez PiS dwukadencyjności, jest pewny, choć on sam w swoich wypowiedziach unika jednoznacznej deklaracji.
– Dziś pracuję tak, jak bym miał przed sobą kolejną kadencję – mówił Krzakowski 24 kwietnia w programie „Konfrontacje”. Nie wzrusza mnie sytuacja, z jaką mamy dziś do czynienia (propozycje PiS zmian w ordynacji – przyp. red. ) – dodał.
Przyszłoroczne wybory w Legnicy mogą się okazać arcyciekawe. Nigdy dotąd nie było tak wielu znaków zapytania. Kto i w jakich konfiguracjach będzie kandydował na najwyższy urząd w mieście, nie zależy już bowiem tylko od samych zainteresowanych, ale też… od Jarosława Kaczyńskiego.