Krawcowe w ofensywie: Tysiące maseczek dla szpitali

400 własnoręcznie wykonanych maseczek trafiło już do legnickiego szpitala. Przekazała je pani Klaudia i kilkadziesiąt innych kobiet, które postanowiły przyłączyć się do jej inicjatywy. Jeszcze w tym tygodniu panie planują dostarczyć do lecznic w naszym regionie tysiąc kolejnych masek. Ostateczny cel: uszyć ich siedem tysięcy!

W tak trudnych dla wszystkich czasach one nie załamują rąk, tylko zakasują rękawy i każdego dnia zabierają się do ostrej pracy. Pracy, za którą nie otrzymają wynagrodzenia, ale która daje im poczucie dużej satysfakcji i przede wszystkim, która pośrednio przyczynia się do ratowania zdrowia i życia ludzkiego.

Pani Klaudia (29 l.) jest krawcową z Legnicy. Najpierw wpadła na pomysł szycia maseczek, które są dziś przecież na wagę złota. Później zaprosiła do pracy kilkadziesiąt pań z kilku miast. Zgodziły się, że obecnie, gdy jedną z podstawowych zasad jest pozostawanie w domach, mogą połączyć siły w szczytnym celu. Dzięki ich determinacji do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy trafiło już 400 maseczek. A to dopiero początek.

– Teraz, kiedy jesteśmy od siebie odizolowani, nie możemy podać sobie nawet ręki, zostaliśmy w domach, uczestniczę w czymś niezwykłym – raduje się pani Klaudia. – Łączy nas wspólny cel – pomaganie. Nie znamy się, nie widzimy, ale stworzyłyśmy fantastyczną, zdalną społeczność. Kilkadziesiąt pań z zapałem szyje w swoich domach, inni pomagają w transporcie, nieznajomi nam ludzie przekazują bawełnę, pieniądze. Dziękuję wszystkim, którzy włączyli się w tę akcję. Wśród szyjących są osoby starsze, pomagają szyjąc, ale pomoc też otrzymują. Wspieramy je dobrym słowem, dbamy, chronimy przed wychodzeniem z domu – zaznacza.

Krawcowe założyły na Facebooku wspólną grupę Legnica, Lubin, Jawor, Złotoryja, Chojnów szyje maseczki dla szpitala. Tam dzielą się wszelkimi informacjami na temat swojej pracy, mobilizują się wzajemnie i służą poradami odnośnie technik szycia. Trudno dokładnie odpowiedzieć na pytanie, ile kobiet szyje, ale wiadomo, że do wspomnianej grupy należy obecnie około 500 osób w wieku od 20 lat wzwyż. Do tego należy doliczyć też starsze panie, których też jest dużo, ale nie korzystają z Internetu i nie mają konta na Facebooku.

– Udało nam się zdalnie zorganizować współpracę 500 osób. Nie znamy się, nie widzimy, ale stworzyłyśmy fantastyczne zdalne społeczeństwo. Koordynacja zdalna tak wielu osób nie jest łatwa, rzeczywiście zdalne metody komunikacji i zdalne metody zarządzania bardzo ułatwiły nasze współdziałanie. Kilkadziesiąt niezwykle skromnych pań z pełnym zapałem ciągłe szyje w swoich domach, inni pomagają w transporcie. Ludzie się angażują, chcą pomagać i to jest piękne – jedni szyją, inni zapewniają transport, nieznajomi nam ludzie przekazują bawełnę, pieniądze. Odbieramy mnóstwo telefonów i wiadomości. Siła tej wielkiej grupy jest jej potencjał – wieczorem marzę o metrze bawełny, a na drugi dzień dowiaduję się, że dwie bele wyjeżdżają do nas z hurtowni. U nas nie ma słowa „nie da się” – dodaje pani Monika z Lubina, organizatorka przedsięwzięcia, która, choć sama masek nie szyje, to zajmuje się mnóstwem innych rzeczy niezbędnych w całym procesie, jak choćby załatwianie i dostarczanie bawełny, transportu czy narzędzi do szycia, jeśli ktoś nie ma.

Maseczki, które szyją panie, wykonane są ze 100-procentowej bawełny. Mają kilka warstw i jest w nich miejsce na włożenie specjalnego filtra. Maseczki nie służą one do ochrony przed koronawirusem, ale do rutynowych zabiegów w szpitalach. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że obecnie wiele placówek zdrowotnych w Polsce musi zmagać się z niedoborami nie tylko masek, ale też wielu innych potrzebnych przedmiotów i sprzętów codziennego użytku.

Warto również wspomnieć, że w zespole złożonych z samych kobiet jest jeden rodzynek. To pan Przemysław z Lubina, który wprawdzie sam nie szyje, ale służy swoją pomocą w zakresie m.in. dostarczania materiałów krawcowym.

400 sztuk masek już trafiło legnickiego szpitala, około tysiąc kolejnych dzięki pomocy harcerzy zostanie przekazanych w tym tygodniu. W sumie panie zamierzają uszyć siedem tysięcy sztuk maseczek. Ich odbiorcą będzie głównie legnicki szpital i oddział ratunkowy, część trafi także do placówek w Jaworze, Złotoryi i Lubinie.

Za pomoc w imieniu całego personelu oficjalnie podziękowała już kilkukrotnie dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

Dodaj komentarz