Kolarze CCC Development Team wezmą dziś udział w Youngster Coast Challenge. Trasa belgijskiego klasyku liczy 162 kilometry i zawiera sporo elementów charakterystycznych dla wyścigów rozgrywanych w tym kraju.
Zawodnicy będą musieli stawić czoła rondom, zwężonym drogom i oczywiście brukom. Dodatkowym utrudnieniem mogą być przejazdy kolejowe. Trasa jest w dużej mierze płaska. Trzy podjazdy: Goeberg, Kemmelberg i Rodeberg usytuowane są tuż po sobie. Pierwszy z nich zaczyna się na 66 km. Po ich przejechaniu, peleton pojedzie względnie płaskim odcinkiem do mety. Zanim jednak kolarze ją przekroczą, czekają ich jeszcze rundy po mieście Koksijde.
– Na wyścig jedziemy w bardzo silnym składzie, w zasadzie każdy z nas będzie mógł powalczyć na tej trasie – mówi kolarz Stanisław Aniołkowski. Oprócz niego w Belgii walczyć będą: Kacper Walkowiak, Karol Wawrzyniak, Piotrek Pękala, Damian Papierski i Szymon Tracz. – Trzy podjazdy z kostki będą wymagające i peleton może się tam porwać. Z drugiej strony stamtąd jest jeszcze sporo kilometrów do mety, więc dałoby się złapać ewentualną ucieczkę. Wyścig jest organizowany po raz pierwszy, poza tym wciąż jesteśmy na początku sezonu. Każdy będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony, stawiam więc, że będzie sporo ataków – analizuje zawodnik CCC Development Team.
Przed Youngster Coast Challenge motywacji nie brakuje także Kacprowi Walkowiakowi, który niejednokrotnie brał udział w wyścigach w Belgii: – Na dwóch oznaczonych podjazdach w środkowej części wyścigu miałem już okazję się ścigać. Kluczem jest, aby być wtedy z przodu grupy, bo przy mocnym tempie może dojść do sporej selekcji. Na pozostałej części trasy również może być ciekawie, chociażby podczas mocnego bocznego wiatru – opowiada Walkowiak i dodaje, że największym wyzwaniem jest trzymanie się z przodu peletonu. – W kluczowych momentach wyścigu każdy chce być z przodu. Należy więc cały czas pilnować swojej pozycji, bo nawet jadąc z przodu, można momentalnie spłynąć do tyłu. Wyścigi w Belgii cechują się też tym, że rzadko wygrywają je przypadkowi kolarze. Trzeba być naprawdę mocnym, aby na mecie podnieść ręce w geście triumfu – mówi kolarz.
źródło: materiały prasowe