Choć ostatnia rozprawa belgijskich biznesmenów, którzy budowali w Legnickim Polu montownię komputerów Lenovo odbyła się niemal rok temu, proces wciąż tkwi w martwym punkcie. Dlaczego? – Zwróciliśmy się do sądów belgijskich o pomoc w przesłuchaniu czterech świadków. Jak dotąd to im się nie udało – wyjaśnia Jarosław Halikowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Legnicy.
20 mln zł – tyle stracili polscy podwykonawcy budowy fabryki komputerów dla koncernu Lenovo. Ostatecznie chińscy zleceniodawcy wycofali się z inwestycji, zanim hala powstała, a prokuratura oskarżyła trzech belgijskich menadżerów kierujących projektem, Filipa S. (54 l.), Barta de S. (48 l.) i Marca C. (55 l.), o to, że nie zapłacili 16 polskim firmom za ich pracę.
Proces ruszył w legnickim sądzie w lutym 2015 r. Sędzia Bartłomiej Treter zdążył przesłuchać poszkodowanych przedsiębiorców i głównego oskarżonego, Filipa S., który zasiadał w zarządzie trzech spółek odpowiedzialnych za budowę, utworzonych dla realizacji polskich projektów: PLA Development, Immo Industry Poland i IC Polska. Belg, zarówno jak dwaj pozostali oskarżeni, nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że kiedy inwestycja ruszyła, nastąpił światowy kryzys gospodarczy i zaczęły się kłopoty z bankami finansującymi działania holdingu. Jego firma miała stracić płynność finansową w 2008 r., a on – wziąć osobistą pożyczkę pod zastaw własnego majątku, by wypłacić bieżące zobowiązania. To jednak nie pomogło.
– W lutym 2009 roku jeden z banków wypowiedział pożyczkę. Wtedy został złożony wniosek o upadłość całego holdingu ILG, któremu podlegały wspomniane spółki. Dobę później zatrudniono najwyższego poziomu syndyków. Było wiele firm, które chciały koncern przejąć – zapewniał Filip S.
Ostatnia rozprawa w Legnicy miała się odbyć w czerwcu 2016 r. Sędzia planował przesłuchać belgijskich świadków, ale ostatecznie do tego nie doszło, bo tamtejszy sąd niespodziewanie odwołał ustalony dużo wcześniej termin, tłumacząc, że tego dnia sala, w której możliwa byłaby transmisja, została zajęta. Zabrakło wyjaśnień, dlaczego tak się stało.
– Po ostatniej rozprawie sąd zwrócił się o pomoc w przesłuchaniu czterech świadków do sądów belgijskich. W styczniu br. ponagliliśmy tamtejszy wymiar sprawiedliwości, by w połowie kwietnia dowiedzieć się, że do przesłuchania pozostał jeszcze jeden świadek – tłumaczy sędzia Jarosław Halikowski.
Powodem mają być problemy co do możliwości przeprowadzenia przesłuchania. Rozprawa zostanie wznowiona, gdy belgijska strona przekaże do Legnicy zapis przesłuchań ostatniego świadka.
Przypomnijmy, że na wyrok w „sprawie Lenovo” wciąż oczekują przedstawiciele 16 polskich firm, które były zaangażowane w budowę hali w Legnickim Polu. Najbardziej pokrzywdzony przedsiębiorca oczekuje na wypłatę 4,7 mln zł. Mająca powstać pod Legnicą montownia komputerów chińskiego producenta docelowo miała zatrudniać 1,3 tys. ludzi. Halę po Lenovo w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej ostatecznie kupił amerykański koncern Lear, produkujący części do samochodów.