– Mamy całe teczki instrukcji, które wyjaśniają, jak kontrolować przedsiębiorcę, by udowodnić mu winę i pozbawić środków. To są dokumenty z Ministerstwa Finansów, prosto ze Świętokrzyskiej. To właśnie tam tkwi całe zło systemu skarbowego. Gdyby weszło tam Centralne Biuro Śledcze lub Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wśród kierowników, naczelników i dyrektorów średniego szczebla znaleźliby bardzo wiele osób wspierających karuzele VAT-owskie – przekonuje legniczanin Adam Gizicki, przedsiębiorca procesujący się z fiskusem, wiceprezes Stowarzyszenia Niepokonani 2012.
1,5 mln zł i odsetki, czyli prawie drugie tyle – o takie pieniądze walczy pan dziś z fiskusem. Historia sięga początku 2013 r. i działalności pańskiej firmy Korporacja Przemysłowa Polska, która zajmowała się handlem metalami szlachetnymi. Jak zaczęły się te problemy?
Spółka działa w branży metali szlachetnych od 2011 roku. Przez dwa lata nie było żadnego problemu ze zwrotami podatku VAT. Każdego miesiąca urząd skarbowy przeprowadzał czynności sprawdzające i dokonywał zwrotu. Z czasem te kwoty stały się jednak zbyt duże jak na legnickie warunki i budżet naszej skarbówki. Na początku 2013 r. było to 500 tys. zł w styczniu, 700 tys. w lutym i ok. 400 tys. w marcu. Nagle dowiedziałem się, że naczelnik Urzędu Skarbowego w Legnicy nie zwrócił mi tych kwot, nie dając żadnego wytłumaczenia. Nie wiedziałem, co się dzieje, bo wcześniej fiskus zweryfikował zasadność zwrotu VAT dla firmy. Po prostu otrzymałem postanowienie o przedłużeniu terminu zwrotu i tak to się zaczęło…
To był dopiero początek kłopotów.
Sąd Administracyjny we Wrocławiu uznał, że ta decyzja była bezzasadna. Uchylił też postanowienie Izby Skarbowej, która weryfikowała sprawę. Mam już wyroki Najwyższego Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że Izba Skarbowa (dziś Izba Administracji Skarbowej – przyp. red.) złamała prawo, podobnie jak naczelnik legnickiej skarbówki. Co ciekawe, kiedy organy skarbowe nie wiedziały już, co zrobić, to do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości prania przez moją firmę brudnych pieniędzy i wyłudzenia podatku VAT. Po dwóch latach intensywnego śledztwa, w ramach którego przesłuchano setki osób, działająca na zlecenie prokuratora Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego stwierdziła, że nie ma mowy, abym brał udział w jakimkolwiek przestępstwie i zwrot mi się należy. Prokurator okręgowy umorzył śledztwo, oczywiście Urząd Kontroli Skarbowej we Wrocławiu zaskarżył tę decyzję. Nic to skarbówce nie dało, bo skarga została uznana przez Sąd Okręgowy w Legnicy jako bezpodstawna. Wydawało mi się wtedy, że wszystko jest jasne i moje kłopoty się skończyły, ale skarbówka brnęła w swojej głupocie dalej, próbując mi udowodnić tzw. puste FV. Co kuriozalne, uznali że sprzedałem towar, ale go nie kupiłem! Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił te decyzje wymiarowe, wskazując szereg uchybień i konfabulacji Izby Skarbowej we Wrocławiu. Co na to naczelnik Urzędu Skarbowego w Legnicy Jan Mormul? Nie zwraca pieniędzy zasłaniając się faktem, iż wyrok nie jest prawomocny. Kto za 2 czy 2,5 roku odpowie za odsetki, kiedy wyrok się uprawomocni? Kto naraża Skarb Państwa na straty? Odpowiedź jest prosta.
W marcu 2015 r. Najwyższy Są Administracyjny uznał, że legnicki fiskus naruszył prawo, blokując zwrot VAT-u pańskiej firmie. Wskazał przy tym na bezczynność i przewlekłość postępowania. Sprawa wróciła do Wrocławia, a 30 listopada spór ponownie rozstrzygnie NSA. W sumie czeka pana zatem udział w siedmiu rozprawach dotyczących strat, jakie poniósł pan z Korporacją Przemysłową Polska. Czekał pan na to… dwa i pół roku.
Tak, ale na tym nie koniec. NSA rozważy m.in. czy bezczynność naczelnika legnickiego urzędu nosi znamiona rażącego naruszenia prawa oraz odniesie się do wyroku sądu we Wrocławiu. Jeśli okaże się, że wstrzymanie zwrotu VAT było bezprawne, mam nadzieję, że naczelnik naszej skarbówki nie tylko straci pracę, ale również wyląduje w więzieniu. Rzeczywiście czekam na to dwa i pół roku, bo do tej pory prokuratura nie chciała wszczynać śledztw przeciwko swoim kolegom ze skarbówki. Za to już przeciwko przedsiębiorcom robi to bardzo chętnie i bez zastanowienia. Przykładem jest Prokuratura Rejonowa w Legnicy, która podważa ustalenia swoich kolegów z Prokuratury Okręgowej w Legnicy i ABW z Wrocławia. To jest niestety równość prawa w Polsce. Liczę, że 30 listopada uda się upiec przynajmniej dwie albo trzy pieczenie przy jednym ogniu.
Jaki będzie pański następny krok?
Zamierzam zwrócić się do Komisji Europejskiej, ma to związek z moim prawem do odszkodowania. Mam świadomość, że to walka na lata, ale zebrałem już dużo sił, cierpliwości i wiedzy.
Podkreśla pan, że przypadek Korporacji Przemysłowej Polska nie jest odosobniony.
W kraju są dziesiątki tysięcy podobnych. Ludzie i firmy zostają pozbawieni zwrotów tylko dlatego, że ministrowi Rostowskiemu, Szczurkowi czy każdemu następnemu zabrakło cyferek w budżecie. Po prostu wystarczyło znaleźć powód, by tych pieniędzy obywatelom nie oddawać. W moim przypadku są już wygrane sprawy, ale rachunki bankowe wciąż mam zablokowane. Od początku roku nie mogę przeprowadzać żadnych transakcji. Każda złotówka, która wpłynie na konto, jest zabierana przez naczelnika Urzędu Skarbowego w Legnicy, mimo że są mi już winni prawie 2,5 mln zł.
Pana historia uczy, że nie każdy obywatel musi pokornie akceptować wszystkie decyzje urzędników.
Dlatego już w 2013 r. przystąpiłem do Stowarzyszenia Niepokonani 2012, które zrzesza ludzi w sytuacji podobnej do mojej. Nie są to już ofiary, a osoby walczące z niesprawiedliwością i złą biurokracją. Staramy się edukować przedsiębiorców, bo im wcześniej do nas trafią, tym skuteczniej będziemy w stanie ich bronić przed tym, co ich czeka.
I tu nieocenione okazują się pańskie doświadczenia. W swoim manifeście przekonujecie, że celem ruchu jest pomoc bezprawnie pokrzywdzonym przez urzędy skarbowe, urzędy kontroli skarbowej i izby skarbowe, ale i urzędy celne, sędziów… Na czym polega wasza pomoc?
To głównie edukacja, bo większość Polaków, nie tylko przedsiębiorców, nie wie, na co przygotować się w walce z systemem. A system to machina, która gdy już ruszy, mieli podatników jak żarna. My staramy się być kamieniami, które te żarna zatrzymają. Nie ma zgody na to, by obywatel, który ma rację, został stłamszony tylko dlatego, że brakuje mu pieniędzy czy wiedzy, by się obronić. My wiemy już swoje i dzielimy się tą wiedzą. W ciągu pięciu lat przejechaliśmy w tym celu ćwierć miliona kilometrów, uczestnicząc w 500 sprawach sądowych. Przez cały czas bierzemy udział w tysiącach pojedynczych spraw, które są jeszcze na etapie przedsądowym.
Jaki jest odzew waszej działalności?
Dla wielu to pomoc na wagę życia, bo jeśli ktoś dowie się zawczasu, co go czeka, może się na to przygotować. Podkreślę to: polski urzędnik przychodzi do obywatela, by zabrać jego pieniądze i pozbawić prawa do obrony. Oczywiście nie dotrzemy do wszystkich, którzy potrzebują wsparcia, ale każdy, kto się do nas zgłosi odpowiednio wcześnie, otrzyma pomoc na miarę naszych możliwości. Mam tu na myśli fakt, że działamy pro bono. Nikt nas nie finansuje i sami ze składek opłacamy wszystkie koszty działalności stowarzyszenia czy choćby paliwa na dojazdy do przedsiębiorców w trudnej sytuacji.
„Na zlecenie swoich zwierzchników urzędnicy państwowi zapominają o prawach obywateli i naszym miejscu w Unii Europejskiej. Grupa zaangażowanych osób nieustannie próbuje umacniać szacunek dla konstytucyjnych praw obywateli” – deklarujecie jako Stowarzyszenie Niepokonani 2012. Osiągnięcie tego celu jest realne?
Te oskarżenia kierujemy pod adresem osób, które kryją urzędników. Mamy całe teczki tajnych instrukcji, które wyjaśniają, jak kontrolować przedsiębiorcę, by udowodnić mu winę. To są dokumenty z Ministerstwa Finansów, prosto ze Świętokrzyskiej. To właśnie tam tkwi całe zło systemu. Gdyby weszło tam Centralne Biuro Śledcze lub Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wśród kierowników, naczelników i dyrektorów średniego szczebla znaleźliby bardzo wiele osób zamieszanych w karuzele VAT-owskie.
Macie dowody na to, że resort szkoli, jak okradać Polaków?
Tak. Mamy instrukcje, które trafiają do dyrektorów izb skarbowych i urzędów kontroli skarbowej, a dziś do urzędów celno-skarbowych i naczelników skarbówek w całym kraju. To dokumenty o statusie: do realizacji. Co ciekawe, po restrukturyzacji służb skarbowych w kwietniu 2017 roku zaczęli się do nas zgłaszać pokrzywdzeni urzędnicy. Pokazują nam skalę patologii, proszą o pomoc i chcą współpracować. Proszę sobie wyobrazić, jak szeroki uśmiech wywołuje to na naszych twarzach.
Na co skarżą się urzędnicy?
Opowiadają, jak ich przełożeni kazali im wbrew woli tworzyć decyzje krzywdzące podatników. Jeszcze dwa lata temu byli za to premiowani. I to wysoko – od 8 do 12 proc. kwoty, której dotyczyła decyzja podatkowa. Mówimy o ludziach, którzy przestali pracować w administracji skarbowej i czują się z tego tytułu pokrzywdzeni.
Odkryliście mechanizm wyzyskiwania obywateli. Co planujecie zrobić z tą wiedzą?
Przede wszystkim staramy się wygrywać sprawy w sądach administracyjnych i na razie zbieraliśmy korzystne wyroki. Dopiero jednak wyrok NSA kończy procedurę krajową i to zabrało nam parę lat. Wyroki nie pozostawiają wątpliwości: służby skarbowe w całym kraju łamały prawo. Przesłaliśmy już skargę w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Załączniki liczą kilka tys. stron, było tych papierów całe pudło. Teraz cierpliwie czekamy na tłumaczenie w Komisji Europejskiej. Napędza nas wiara w to, że bezduszni urzędnicy zostaną ukarani.
Pan ma chyba także osobisty cel…
Powiem wprost: będę latami konsekwentnie „polował” na naczelnika legnickiej skarbówki, jego pomagierów i parę osób z UKS. Zrobię wszystko, by spotkała ich adekwatna kara za niegodziwości jakich doświadczyłem. Zapłacą wysoką cenę za każdy wyrok stwierdzający ich bezprawne działania, bo na Świętokrzyskiej w Warszawie nie będzie już ich protektorów.
Jako stowarzyszenie dążycie do rozwiązania zastosowanego w Wielkiej Brytanii?
Dokładnie. Jeśli nasza grupowa skarga zostanie pozytywnie rozpatrzona w Komisji, rządzący Polską będą musieli w końcu podjąć strategiczną decyzję i skończyć z okradaniem kolejnych przedsiębiorców pod hasłami walki z wyłudzeniami. W Wielkiej Brytanii postawiono raz na zawsze grubą kreskę: od teraz zapominamy o tym, co było, wprowadzamy VAT odwrócony, uszczelniamy system i zwracamy przedsiębiorcom to, co im się należy, oczywiście w przypadku spraw wygranych w sądzie już w pierwszej instancji. A w Polsce? Jest jak jest, postępowania wciąż się ciągną, byle tylko zamęczyć przedsiębiorcę i nie oddać mu pieniędzy tak długo, aby nie mógł się już bronić. Z kolegami nazywamy to zaprocesowaniem człowieka na śmierć.
Czego zatem mogę życzyć panu i pozostałym członkom stowarzyszenia?
Mamy w sobie wytrwałość i determinację. Proszę życzyć nam dalszej pogody ducha i utrzymania tej niezwykłej solidarności Niepokonanych. Osobiście życzyłbym natomiast wszystkim urzędnikom, by zaczęli być ludźmi i dostrzegali w podatniku także człowieka. Złe uczynki zawsze wracają. A przedsiębiorcom…? Aby nigdy nie musieli się do nas zgłaszać.
Dziękuję za rozmowę.