JAWOR/LEGNICA. Jest wyrok, ale wątpliwości pozostały

IMG_7502Dwa lata i trzy miesiące ma spędzić w więzieniu Jakub G., który podczas sprzeczki z kolegą uderzył go w tak niefortunny sposób, że chłopak zmarł. Zdaniem Sądu Okręgowego w Legnicy, który w czwartek ogłosił wyrok w tej sprawie, było to nieumyślne spowodowanie śmierci, a nie – jak chciał oskarżyciel – ciężkie pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

Dramat rozegrał się na początku września 2012 na ul. Poznańskiej w Legnicy. Trzech kumpli z Jawora wracało z imienin ulicy Najświętszej Marii Panny do legnickiego mieszkania babci skazanego Jakuba G. Tam mieli spędzić noc.

Około godz. 1 byli już blisko jej domu, gdy doszło do kłótni pomiędzy wówczas 22-letnim Jakubem G. a jego przyjacielem, równolatkiem Adrianem K. O rok starszy od nich kolega – Bartłomiej D. szedł kilka kroków za nimi. Pochłonięty rozmową telefoniczną nie zwracał większej uwagi na przepychanki nietrzeźwych kumpli. Przyjacielski spór przerodził się w rękoczyny. Adrian z Kubą zaczęli zadawać sobie ciosy pięściami. Jeden z razów spowodował złamanie kręgu szyjnego i błyskawiczną śmierć Adriana.

IMG_7466Kiedy Kuba zorientował się, że Adrian nie daje znaków życia, postanowił upozorować napad. Okradł martwego kolegę go z telefonu komórkowego i dokumentów. Łupy, których nie odnaleziono do dziś, porzucił gdzieś w chaszczach. Następnie uciekł zabierając ze sobą Bartka, który biernie przyglądał się tragedii. Żaden z nich nawet nie próbował pomóc koledze. Dwie godziny później ciało Adriana odnalazł pracownik ochrony i to on powiadomił policję.

Początkowo Kuba opisał okoliczności zajścia. Ostatecznie jednak nie przyznał się do winy. Teraz przekonuje, że był pijany i niczego nie pamięta, a pierwszą wersję zeznań wymusili na nim policjanci. – Jestem niewinny i na pewno złożę zażalenie na ten wyrok – mówił tuż po wyjściu z sali Jakub G., który odpowiada z wolnej stopy.

Skazany na więzienie Kuba przekonuje, że Adrian był jego największym przyjacielem i to niemożliwe, by mógł podnieść na niego rękę. W tę deklarowaną przyjaźń sąd nie do końca dał wiarę. W uzasadnieniu wyroku sędzia Bartłomiej Treter zauważył, że przyjaciela nie zostawia się przecież bez pomocy. Z drugiej strony przyznał, że słowo „przyjaciel” ostatnio zaczyna się dewaluować i dla młodego pokolenia może mieć już inną konotację.

IMG_7478Sąd tłumaczy, że śmierć Adriana jest konsekwencją splotu niekorzystnych okoliczności. Zdaniem sędziego Bartłomieja Tretera, Kuba nie chciał zabić swego „przyjaciela” i nie mógł brać pod uwagę, że wdając się z nim w bójkę przyczyni się do jego śmierci. Sąd nie mógł jednak przejść obojętnie nad tym, co działo się później.

– Ze strony oskarżonego, który wykazał się daleko posuniętym egoizmem, zabrakło empatii. Podjął działania, by nie wziąć na siebie odium odpowiedzialności – argumentował sąd, dając do zrozumienia, że gdyby po gwałtownej śmierci kolegi Kuba zachował się inaczej, mógłby dziś liczyć na warunkowe zawieszenie kary. Zdaniem sądu, musi jednak ponieść konsekwencje swej chłodnej kalkulacji. Stąd nie może liczyć na warunkowe zawieszenie kary.

Do więzienia nie pójdzie natomiast Bartłomiej D. – bierny świadek dramatu. On przyznał się do nieudzielenia pomocy Adrianowi. Został skazany zgodnie z oczekiwaniem prokuratora: na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

rodziceObecni na sali rozpraw rodzice Adriana nie kryli rozgoryczenia. Ich zdaniem wyrok, na jaki sąd skazał Kubę, jest rażąco niski. Z ich relacji wynika, że chłopcy się kolegowali, ale trudno mówić o wielkiej przyjaźni, ponieważ Kuba od kilku lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Do Polski przyjechał tylko na wakacje. – Tuż przed tragedią byliśmy na urlopie u siostry w Grecji, a że nie było nas w domu, to Kuba zamieszkał z naszymi synami. Mijaliśmy się w korytarzu, ale on nigdy nie spojrzał nam w oczy, wtedy nasze spojrzenia nigdy się nie spotkały. Do dziś nas to nurtuje – przyznają rodzice Adriana.

– Świat legną w gruzach, żyjemy jak w poczekalni – mówi łamiącym się głosem mama Adriana. – Nasze dziecko za dwa dni skończyłoby 24 lata. Studiowało na wydziale mechanicznym Politechniki Wrocławskiej w Legnicy. Wkrótce skończyłoby studia. Byliśmy z niego tacy dumni…

Na sali rozpraw byli też bliscy Kuby. Stoją za nim murem, absolutnie nie wierząc w jego winę. Dzisiejszy wyrok uważają za niesprawiedliwy.

JOM

Dodaj komentarz