O tym, że w Jaworze policjanci nielegalnie handlują samochodami niewiadomego pochodzenia, usłyszała cała Polska. Wszystko za sprawą materiału telewizyjnego, ujawniającego kulisy ośmiomiesięcznego śledztwa dziennikarskiego. Według ustaleń dziennikarza Ekspresu Reporterów, mundurowi mogli mieć nad sobą parasol ochronny przełożonych, stąd tak długo kpili sobie z prawa.
I choć prokuratura od dawna prowadzi śledztwo w tej sprawie, funkcjonariusze wciąż pracują w czynnej służbie. Nie zostali nawet zawieszeni. – To są bandyci, to są przestępcy, którzy zawód policjanta wykorzystali do prowadzenia przestępczej działalności – tak mówi o funkcjonariuszach mecenas Michał Kuźmicz, który występuje w reportażu w roli eksperta prawa.
W proceder ma być zamieszanych dwóch policjantów: Paweł T. z Komendy Powiatowej Policji w Jaworze oraz Mariusz Ł. – zatrudniony w legnickim oddziale policji autostradowej. Obaj mają mieć też związek z przedstawicielami lubińskiej grupy przestępczej specjalizującej się w kradzieżach aut i części samochodowych.
Autor telewizyjnego reportażu wielokrotnie bywał w Jaworze, gdzie ukrytą kamerą dokumentował proceder funkcjonariuszy. Nagrał m.in. tzw. dziuplę przy ul. Berlinga i spotkanie z przedstawicielem lubińskiego półświatka. W dwóch przypadkach podał się nawet za potencjalnego kupca trefnego samochodu.
Dziennikarz wszystkie dowody w tej sprawie przekazał prokuraturze, która – jak się okazało – dokładnie zna temat, ponieważ śledztwo w sprawie działalności policjantów prowadzi już od połowy września. Reporter miał nadzieję, że po emisji programu ruszy lawina zatrzymań, zarzutów, publicznych wyjaśnień. Tak się jednak nie stało.
Na pytanie czy komendant wojewódzki policji we Wrocławiu zamierza zawiesić funkcjonariuszy w czynnościach służbowych, nadkomisarz Krzysztof Zaporowski z biura prasowego komendy przyznał: – Jesteśmy w trudnej sytuacji. Przekazaliśmy prokuraturze wszystkie materiały w tej sprawie. Teraz reszta zależy od jej decyzji.
– Śledztwo w tej sprawie jeszcze się nie zakończyło. Wciąż gromadzony jest materiał dowodowy. Na tym etapie postępowania trudno jest wyrokować, kiedy się można spodziewać końca tej sprawy – nie ukrywa prokurator Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
(WON)