Historia jak z filmu: kangur na gigancie! (FOTO)

Szukało go mnóstwo osób, a właściciele bali się już, że może podzielić los swojego kolegi Franka, który jakiś czas temu uciekł i już nigdy nie udało się go odnaleźć. Kangur Benek, bo o nim mowa, po nocy spędzonej w pobliskim lesie, powrócił niczym australijski bumerang. Torbacz pojawił się rankiem przed bramą Bajkowej Krainy w Oborze, gdzie na co dzień mieszka.

Właściciele nie są pewni, kiedy i jak dokładnie Benek wydostał się poza teren ośrodka. Prawdopodobnie było to około godz. 17, podczas organizowanych tam urodzin. Być może ktoś z zaproszonych gości otworzył bramę i wtedy kangur postanowił zwiedzić okolice. Skocznego uciekiniera szukało wiele osób, ale bezowocnie… Czteroletni torbacz zaszył się w ciemnym lesie, był też widziany przez kierowców, gdy akurat przechodził przez jezdnię, co także zostało uwiecznione na zdjęciach. Na szczęście i ku zaskoczeniu wszystkich Benek nad ranem wrócił do domu.

– Aż nie wierzę! Można by z tego film nagrać. Wiele osób starało się nam pomóc, ale kangur poszedł w nocy w las. Po ósmej rano wyszłam na zewnątrz, patrzę, a on stoi sobie za bramą. Takie kochane zwierzę… – wspomina Mariola Skrętkowicz z Bajkowej Krainy.

Okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy zwierzę oddala się od Bajkowej Krainy. – Kiedyś uciekły nam alpaki, ale też wróciły. Zwierzaki wiedzą, że u nas jest im dobrze – uśmiecha się pani Mariola.

Wyjątkiem był tu jedynie kangur o imieniu Franek, który prawdopodobnie przekroczył zachodnią granicę Polski.

Fot. archiwum Bajkowa Kraina

Dodaj komentarz