GMINA RADWANICE. W Jakubowie mają dość! (FOTO)

zeb1Zablokowania drogi, którą tiry wożą nieznane ładunki na działkę po byłym tartaku, w pobliskim lesie, domagają się od wójta gminy Radwanice mieszkańcy Jakubowa. Chcą też, by o tym poinformował Urząd Celny, zarząd KGHM, ponieważ w pobliżu jest szyb kopalni Polkowice-Sieroszowice, wójta sąsiedniej gminy Jerzmanowa, a także, by wezwał właściciela działki do uporządkowania terenu i w końcu, by „zintensyfikował swoje działania”, jeśli chodzi o monitorowanie tej sprawy m.in. w prokuraturze i w komendzie policji. Sporo tego, ale – zdaniem mieszkańców Jakubowa, którzy są zdeterminowani – nie ma już na co czekać. Mają dość tego, co dzieje się tuż za ich miejscowością.

Swoje oburzenie mieszkańcy wsi wyrazili podczas spotkania wiejskiego, w które odbyło się w środę, 26 października, w Jakubowie. Uczestniczyli w nim także m.in. Paweł Piwko, wójt Radwanic, Adriana Lebit, przewodnicząca rady gminy, Grzegorz Saja, radny gminy oraz Piotr Korobczak i Oskar Szkudło, radni powiatu polkowickiego z tego terenu.

zeb9O sprawie informowaliśmy 12 października („Co kryje się za ogrodzeniem”), po tym, jak mieszkańcy Jakubowa powiadomili nas, że w pobliskim lesie składowane są podejrzane odpady. Nie wiadomo, co w nich jest i do kogo należą, bo nigdzie nie ma tablicy z nazwą firmy, ale powszechnie wiadomo o kogo chodzi. Co więcej, okazało się, że firma nie ma pozwolenia na prowadzenie działalności na tym terenie (taką ma na terenie powiatu głogowskiego). Nie przeszkadza to jej jednak w zwożeniu mnóstwa ładunków, kontenerów nieznanego pochodzenia. Tak jest od kilku miesięcy. W gminie interweniowali mieszkańcy wsi i Grzegorz Saja, jako radny, ale do tej pory nic się nie wyjaśniło. Oto mają teraz pretensje do wójta. I domagają się konkretnych decyzji.

– Urząd gminy nic nie zrobił – powiedział Grzegorz Saja.

Wójt Paweł Piwko sprawę przedstawił tak: w kwietniu, po zgłoszeniu sprawy, była wizytacja na działce i wezwano przedsiębiorcę, by pokazał zezwolenie na prowadzenie działalności. W maju przedsiębiorca poinformował, że nie ma zezwolenia i poinformował, że stara się o nie w starostwie (polkowickim – przyp. UR). Pracownicy starostwa przeprowadzili kontrolę na miejscu i pod koniec sierpnia powiat wydał przedsiębiorcy decyzję odmowną. Ten odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego – sprawa jest w toku. Pod koniec września gmina Radwanice wystąpiła do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o sprawdzenie tego, co jest składowane na działce. Kontrola była w zeszłym tygodniu.

zeb8– Czekamy na postanowienie Inspektoratu, które ma być znane w przyszłym tygodniu – dodał wójt gminy. – Rozmawiałem też z prokuraturą. Postępowanie trwa.

Dodajmy, że zgłoszenie do prokuratury złożył radny Grzegorz Saja. Powiadomił też sanepid, a ostatnio także urząd wojewódzki i KGHM.

– Nie ufam wójtowi – podkreśla Saja.

zeb2Mieszkańcy zarzucają wójtowi przede wszystkim opieszałość w sprawie nielegalnego procederu, jaki trwa od wielu miesięcy tuż za ich domami. Podkreślają, że Jakubów to sanktuarium św. Jakuba ze słynnym źródełkiem, miejsce pielgrzymkowe na międzynarodowym szlaku św. Jakuba, rezerwat przyrody, turystyka, a nawet pobliski szyb, a z drugiej strony – ogromny lęk przed ewentualnym skażeniem terenu i zagrożeniem zdrowia z powodu materiałów nieznanego pochodzenia. Mówią o substancjach zakopywanych w ziemi i hałdach, pociętych kontenerach i drażniących „zapachach”. Nie rozumieją, dlaczego firma zwozi podejrzane ładunki nie mając pozwolenia. Czyżby miała coś do ukrycia? Obawiają się jeszcze czegoś. Jeśli firma ostatecznie nie dostanie pozwolenia, to przestanie zwozić te ładunki, a gmina zostanie z problemem, jakim może być usunięcie odpadów. To są miliony złotych. Kto za to zapłaci?

– Nikt nie reaguje na jeżdżące tiry – mówili mieszkańcy. – Dlaczego nie wstrzymano działalności. Obawiamy się, że zostanie nam ten smród. A co będzie, jak dojdzie do skażenia gruntu. Po co ta hałda ziemi. Czy tam coś jest wylewane i zakopywane?

zeb4– Te zbiorniki nie są prawidłowo magazynowane, nie mogą być jeden na drugim – stwierdził Tadeusz Duczmal z OSP Radwanice, który na co dzień w swoim zakładzie pracy ma do czynienia z chemikaliami.

Mieszkańcy opowiedzieli się za jak najszybszym zablokowaniem drogi dojazdowej do działki, tak by tiry nie mogły nią przejeżdżać. Przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy, czyli potwierdzenia tego, kto i co składuje na działce podejrzane teraz ładunki.

– Zależy nam na rozwiązaniu tej sprawy – przekonywał wójt gminy. – Dziś nikt nie jest w stanie określić, co tam jest. Odpowiednie służby mogą tam wejść i sprawdzić.

zeb3Kontrowersje wśród mieszkańców wywołała też informacja, że – jak mówią – Powiatowy Zarząd Dróg wydał firmie pozwolenie na przejazd drogą, której zablokowania domagają się mieszkańcy.

– Nie wiedziałem o tym – mówił Oskar Szkudło, przedstawiciel gminy Radwanice w radzie powiatu polkowickiego. – Sprawdzę komu i na co wydano zezwolenie.

– Wszyscy dobrze wiedzą, co tam jest wożone – powtórzył Grzegorz Saja. – Trzeba zamknąć drogę, nawet pod pretekstem jej remontu.

– Trwają postępowania – powtórzył wójt Piwko. – Służby sprawdzają, co tam jest, bo tego nie wiemy. W przyszłym tygodniu będzie w tej sprawie postanowienie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Ale jak będzie taka możliwość, zablokujemy drogę – zadeklarował, choć jak dodał: – Powoduje to konsekwencje. Mogą być koszty, bo to też droga dojazdowa do innych działek. Proszę o czas.

– Wójt zapewnia, ale nic nie robi – stwierdził Grzegorz Saja. – Pod pretekstem remontu można zamknąć drogę. Wójt każe czekać, a może być skażenie terenu.

zeb8– Nie wyobrażam sobie tego, że damy z budżetu miliony na wywiezienie tego, co tam może być – stwierdziła przewodnicząca rady gminy, która przypomniała, że podobne sytuacje były już w innych częściach kraju. – Nie namawiam do łamania prawa, ale musimy coś zrobić. Zamknąć drogę.

– Jeśli nie pan, to my to zrobimy, bo mamy ustalone, że teraz jest to nielegalne – mówili mieszkańcy i pytali: – Wójcie, czy ta droga jest odpowiednia dla takich samochodów?

W pewnym momencie wójt gminy stwierdził, że zablokuje drogę „licząc się z konsekwencjami, by te transporty tam nie przejeżdżały”. Ale – jak zaznaczył – potrzebuje na to kilku dni.

Sprawa legalności działania firmy na tym terenie nie jest przesądzona, a nadal – zdecydowanie – więcej jest pytań niż odpowiedzi.

Przypominamy tylko jedną wypowiedź ze wspomnianego powyżej materiału z 12.10. 2016 r. o powodach wydania przedsiębiorcy odmownej decyzji przez powiat polkowicki: „Niestety, nasi pracownicy, którzy przebywali na tym terenie w obecności wnioskodawcy, pracowników urzędu gminy i właściciela działek, zobaczyli, że tam są już odpady – wyjaśnia Mirosława Myrna-Kudryk, rzecznik Starostwa Powiatowego w Polkowicach. – Nie byli w stanie sprawdzić, czy teren jest odpowiedni zabezpieczony dla ewentualnych niebezpiecznych odpadów, bo wnioskodawca podawał mniej więcej, jakie są. Żeby dojechać do tych działek, jedzie się przez tereny leśne, jest tam droga gruntowa, nie asfaltowa. Dlatego pracownicy nie mogli wydać innej decyzji.”

Do tematu wrócimy.

UR/FOT. UR

Dodaj komentarz