Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Legnicy utrzymało w mocy zaskarżoną decyzję w sprawie udzielenia zezwolenia na zbieranie odpadów niebezpiecznych i innych niż niebezpieczne na działkach koło Jakubowa, gmina Radwanice.
Decyzję o odmowie udzielenia zezwolenia wydało starostwo polkowickie przedsiębiorcy z powiatu głogowskiego. Ten ją zaskarżył. W uzasadnieniu SKO czytamy m.in., że planowany sposób gospodarowania odpadami „może powodować zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi, lub dla środowiska”. Poza tym, prowadzenie na tym terenie działalności gospodarczej w zakresie zbierania odpadów – a te przypomnijmy, były tam zwożone od wiosny zeszłego roku, mimo braku zezwoleń – jest niezgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego obszaru górniczego „Sieroszowice I” w obrębie gminy Radwanice.
Co więcej, w lutym tego roku głogowski sąd orzekł wobec przedsiębiorcy zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie zbierania odpadów niebezpiecznych na dwa lata.
Decyzja SKO jest ostateczna. Właściciel firmy może złożyć na nią skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu.
To kolejny rozdział w historii nielegalnego składowiska w Jakubowie, choć w rzeczywistości nie ma już wpływu na całą sytuację. Jak już informowaliśmy, sprawą zajęła się głogowska prokuratura. Przedsiębiorca usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku. Grozi za to do 5 lat więzienia.
– Prokurator przedstawił Januszowi G. zarzut popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku polegającego na składowaniu odpadów w okresie od czerwca 2016 roku w miejscowości Jakubów, wbrew przepisom od odpadach oraz w takich okolicznościach, iż mogło to spowodować istotne skutki w świecie roślinnym i zwierzęcym – mówiła Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Janusz G. został przesłuchany w charakterze podejrzanego, przyznał się do popełnienia tego czynu oraz złożył wyjaśnienia.
Śledztwo jest na ukończeniu, ale problem ma teraz gmina. Pod koniec zeszłego roku wójt wydał decyzję w sprawie usunięcia nielegalnego składowiska. Termin minął 31 marca. A odpady nadal tam są.
– Wchodzi postępowanie egzekucyjne w administracji, bo przedsiębiorca nie poczuwa się do wywiezienia tych odpadów, choć kolejne nie są już dowożone – mówił kilka tygodni temu wójt Paweł Piwko (na zdj. podczas zebrania z mieszkańcami). – Zastosowaliśmy postanowienie o nałożeniu grzywny w celu przymuszenia, w kwocie 10 tysięcy złotych. Grzywnę nałożył też Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Na pytanie, dlaczego gmina sama nie usunie odpadów, a potem obciąży przedsiębiorcę kosztami, wójt odpowiedział: – „Ani złotówki nie zamierzam wydać na usunięcie czegoś do czego się nie przyczyniliśmy”.
Ktoś jednak będzie musiał te odpady usunąć.