Stoiska z przepysznymi potrawami, ale także rękodziełami i antykami, występy zespołów ludowych, warsztaty odlewania świec z wosku pszczelego. To tylko niektóre atrakcje przygotowane na niedzielne popołudnie (20 września) podczas kolejnej edycji „Święta Wsi i Sołtysa”, zorganizowanego w Nowej Wsi Lubińskiej. Były też podziękowania i życzenia od władz samorządowych.
Mieszkańcy poszczególnych wsi zachęcali do spróbowania m.in. przeróżnych sałatek, krokietów z barszczykiem, bigosu, gulaszu oraz ciast. Chętnych nie brakowało. Stoiska, jak widać na zdjęciach, były bardzo kolorowe, a przy niektórych można podziwiać stare sprzęty domowe, np. radia czy naczynia. Znalazły się tam nawet okazy broni, a raczej tego, co z niej zostało, choć wrażenie robiła. Na scenie wystąpiły m.in. zespoły ludowe „Sobinianie” i „Podolanki”.
A jak bohaterowie tego święta oceniają swoje sołtysowanie? Ci, z którymi rozmawialiśmy podkreślali jedno: to prawie taka sama praca, jak urzędowanie.
– To moja pierwsza kadencja, choć w samorządzie wiejskim jestem od prawie 20 lat – powiedziała nam Irena Giermek, sołtys Tarnówka od kwietnia. – Jestem na emeryturze i chciałam zapełnić wolny czas, ale nie myślałam, że będzie to tak absorbujące zajęcie. To normalna praca, jak urzędnika. Jest dużo spraw do załatwienia i przekazania mieszkańcom. Ciągle coś się dzieje i cały czas trzeba być „na chodzie” – dodała.
Podobnego zdania jest Władysław Stępień, który sołtysem Komornik jest już drugą kadencję. A do tego pracuje zawodowo, na zmiany.
– Czasem trudno jest wszystko pogodzić, bo wieś jest duża, liczy około 400 mieszkańców i stale się rozwija – przyznał pan Władysław. – To duże wyzwanie, ale, jak do tej pory, daję radę.
Jeszcze więcej o roli gospodarza wsi może powiedzieć Alina Żmuda, która sołtysem Pieszkowic jest od 1994 roku (to jej już szósta kadencja). Ma więc porównanie, jak było kiedyś, a jak jest teraz.
– Różnica jest bardzo duża – odpowiedziała pani Alina. – Kiedyś było o wiele mniej pracy, a teraz stale jej przybywa, głównie takiej typowo urzędniczej. Poza tym, są spotkania wiejskie czy w gminie, ale też organizowanie różnych imprez.
Czy to odezwała się nutka rozgoryczenia? Okazuje się, że nie. Sołtysa wybierają mieszkańcy spośród kandydatów, którzy przecież zgadzają się na pełnienie tej funkcji, w razie wygranej. Potem bardzo wiele zależy już od wzajemnej współpracy, a z tym bywa już różnie, jak to w życiu. Dziś jednak liczyła się tylko dobra zabawa.
UR