Około 30 rasowych psów, w tym sporo szczeniaków, znaleźli kilka dni temu inspektorzy z głogowskiego Stowarzyszenia Amicus na prywatnej posesji w Polkowicach. Zwierzęta przebywały w fatalnych warunkach, zagrażających ich życiu. Teraz są już bezpieczne w schronisku we Wróblinie Głogowskim. Sprawa trafiła do prokuratury.
Wszystko wyszło na jaw dzięki postawie mężczyzny, który chciał kupić rasowego szczeniaka. Zobaczył ogłoszenie, które go zainteresowało i poszedł pod wskazany adres.
– Kobieta wyniosła szczeniaka, brudnego i śmierdzącego – opowiada Aneta Ciećko ze Stowarzyszenia. – Poprosił, by pokazała mu warunki, w jakich przebywają zwierzęta, ale nie zgodziła się, by wszedł do pomieszczeń.
Na szczęście, mężczyzna nie zostawił sprawy i zadzwonił do schroniska, a tamtejsi inspektorzy pojechali do Polkowic. Przed domem, jak dodaje Aneta Ciećko, panował względny porządek, ale właścicielka nie chciała wpuścić pracowników do domu. Twierdziła, że wszystko jest w porządku. Wtedy oni zapowiedzieli, że zrobią to w asyście policji. I tak się stało. Była jeszcze straż miejska. Oszczędzimy szczegółów.
– Szczeniaki miały łapki żółte od moczu – zdradza tylko Aneta Ciećko. – To była masakra. Fetor niesamowity. Te warunki zagrażały życiu zwierząt.
Czworonogi znaleziono w salonie i kolejnych pomieszczeniach, które odkrywali funkcjonariusze. A także w komórkach na posesji, gdzie biegał też owczarek niemiecki, ale nigdzie nie było budy, choć idzie zima. W sumie, było ich około 30, w tym sporo szczeniaków, które miały od dwóch do dziesięciu tygodni. Przedstawiciele Stowarzyszenia złożyli wniosek do burmistrza gminy o czasowe odebranie zwierząt i przewieźli je do schroniska. Sprawę zgłoszono też do prokuratury.
– Prowadzimy czynności sprawdzające z Ustawy o ochronie zwierząt – powiedziała nam Daria Solińska, rzecznik polkowickiej policji.
Za przestępstwo popełnione z tej ustawy grozi do 2 lat więzienia.
Pracownicy schroniska proszą o wsparcie dla zwierząt. Szczegółowe informacje są na stronie internetowej placówki.
UR/FOT. AMICUS