GŁOGÓW. Podpalił niepełnosprawnego, bo nie oddał mu zegarka

Liliana-Lukasiewicz-9Za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem odpowie przed sądem 28-letni głogowianin Sławomir R., a trzej jego koledzy za nieudzielenie ofierze pomocy. Tragedia wydarzyła się 21 czerwca.

Feralnego dnia Sławomir R., który dzień wcześniej wyszedł z więzienia, gdzie spędził cztery miesiące za kradzieże, już od rana pił alkohol z kolegami.

– W pewnym momencie postanowił pójść do mieszkającego w bunkrze przy ulicy Piastowskiej znajomego o imieniu Rysiek – informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy (na zdj.). – Przed pobytem w zakładzie karnym zostawił u niego zegarek i prowadnicę od piły.

28-latkowi towarzyszyli koledzy, bezdomni: 32-letni Łukasz B., 46-letni Janusz M. i 36-letni Konrad P. Do bunkra wszedł z pierwszym z nich. Ale, jak się okazało, przebywający tam 68-letni mężczyzna, który miał niedowład nóg i poruszał się o kulach, nie miał już tych rzeczy. Wtedy Sławomir R. popchnął go i przewrócił na ziemię. Potem chwycił kulę i zaczął go bić. Razem z kolegą przeszukał bunkier. W końcu znalazł kanister z benzyną.

– Polał nią leżącego przy łóżku pokrzywdzonego – dodaje Liliana Łukasiewicz. – Benzynę rozlał też po całym pomieszczeniu. Łukasz B. uciekł z bunkra. Sławomir R. rozlał resztę benzyny na progu przy wejściu, a karnister wrzucił do środka. Po chwili wahania zapalił paliwo zapalniczką. Po wybuchu kanistra powstała fala uderzeniowa, która spowodowała zatrzaśnięcie drzwi od bunkra.

Żaden z obecnych tam mężczyzn nie pospieszył na ratunek, nie powiadomił też straży, policji czy pogotowia ratunkowego. 68-letni niepełnosprawny i pobity mężczyzna nie był w stanie uciec z pożaru. Pomocy zaczął wzywać inny mężczyzna, który zobaczył płonący bunkier.
Przejeżdżający wtedy rowerzysta kopnięciem otworzył drzwi i wszedł do palącego się pomieszczenia. Usłyszał krzyki pokrzywdzonego, znalazł go, wyciągnął na zewnątrz i powiadomił służby ratunkowe. Lotnicze pogotowie ratunkowe przetransportowało rannego do szpitala
w Nowej Soli. Niestety, obrażenia były tak poważne, że pokrzywdzony zmarł następnego dnia.

– W trakcie oględzin bunkra okoliczności zdarzenia nie były znane prokuraturze i policji – dodaje Liliana Łukasiewicz. – Nikt postronny nie widział zajścia, a sprawcy uciekli. Ale wnikliwe oględziny z udziałem biegłego pożarnika pozwoliły na stwierdzenie, że pożar nie mógł powstać od niedopałka papierosa, a jego przyczyną musiało być podpalenie.

Policjanci szybko ustalili faktyczny przebieg tragicznego zdarzenia i po pięciu dniach zatrzymali sprawcę. Sławomir R. usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Działał w warunkach recydywy, bo wcześniej był karany za kradzieże, włamania i rozboje. Przyznał się do popełnienia przestępstwa, ale zaprzeczył, że oblał pokrzywdzonego benzyną. Twierdził, że nie myślał o tym, co się stanie z Ryszardem, kiedy podpali bunkier i potem, gdy nastąpił wybuch. Sławomir R. został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Grozi mu od 12 do 15, 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.

Łukaszowi B., Januszowi M. i Konradowi P. postawiono zarzuty nieudzielenia pomocy poszkodowanemu. Wszyscy przyznali się i złożyli wyjaśnienia. Dwóm z nich grozi do 3 lat więzienia, a Konradowi P. do 4 lat i 6 miesięcy, bo działał w warunkach recydywy.

Sprawa toczyć się będzie w Sądzie Okręgowym w Legnicy.

UR/FOT. ARCHIWUM

Dodaj komentarz