GŁOGÓW. Dyrektor MOK-u o naganie dla pracownicy (WIDEO)

rudzinska1Barbara Mareńczak-Piechocka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie, została przesłuchana w sądzie w sprawie dotyczącej wręczenia nagany Bożenie Rudzińskiej (na zdj., z pełnomocnikiem), pracownicy placówki, która domaga się cofnięcia kary. Pomimo kilkukrotnych propozycji ugody, także na ostatniej rozprawie, dyrektor MOK-u nie chciała się na nią zgodzić.

Sędzia odczytała – złożone podczas jednej z wcześniejszych rozpraw – zeznania Bożeny Rudzińskiej, które ta uzupełniła o nowe informacje związane ze sprawą.

Przypomnijmy, karę porządkową w formie nagany Bożena Rudzińska dostała w poniedziałek, 27 lipca 2015 roku, dzień po tym, jak nie odbył się koncert w ramach festiwalu Gryphiusa – z powodu choroby artystki. Rudzińska próbowała skontaktować się z dyrektor MOK-u, ale bezskutecznie (wysłała dwa sms-y: pierwszy z prośbą o pilny kontakt, a drugi – z wiadomością, że artystka zachorowała i przeniesieniu występu lub znalezieniu zastępstwa oraz prośbą o podjęcie decyzji – odpowiedzi nie było). W końcu zdecydowano o przesunięciu terminu koncertu na 2 sierpnia. Rudzińska odwołała pracowników placówki, a jedną z instruktorek poprosiła o to, by poszła na miejsce, gdzie miał być występ, by o jego odwołaniu – tego dnia – poinformować tych, którzy nie wiedzieli o zmianie. O tym nie wiedzieli też ochroniarze i fotograf, zatrudnieni do obsługi imprezy przez MOK.

Podczas ostatniej rozprawy sędzia pytała m.in. za co Bożena Rudzińska dostała naganę.

– Za nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy 26 lipca 2015 roku – odpowiedziała dyrektor MOK. – Jeśli nie była w pracy, powinna przedstawić stosowne usprawiedliwienie czy zaświadczenie o powodach nieobecności. Pani Rudzińska miała być na placu, by poinformować o tym, że artystka zachorowała. Nie mógł tego zrobić pracownik, ponieważ to pani Rudzińska była bezpośrednio odpowiedzialna za koordynację podczas festiwalu.

Na pytanie sądu, czy to różnica, kto informował o odwołaniu występu, dyrektorka odpowiedziała, że przepraszanie za to, że nie będzie koncertu to „trudna sprawa”, a pracownica czuła się w tej sytuacji niekomfortowo, bo niektórzy ludzie byli roszczeniowi. Nie pamiętała jednak, dlaczego nie odpowiedziała na dwa sms-y Rudzińskiej. Jak podkreśliła, nagana nie jest związana z odwołaniem koncertu, ale z nieusprawiedliwioną nieobecnością w pracy. Kolejnym powodem były poniesione przez placówkę straty finansowe za usługi firmy ochroniarskiej i fotografa, którzy przyszli na miejsce planowanej imprezy – po ok. 80 zł. A dalej – nie dostarczenie na piśmie zmiany w harmonogramie czasu pracy (z 26 lipca na 2 sierpnia). Rudzińska złożyła taki wniosek 27 lipca 2015 r., ale nie został zaakceptowany, bo zdaniem dyrektorki MOK-u, dzień wcześniej – tj. w dniu planowanego koncertu – powinna być ona w pracy.

rudzinska2Kolejnym wydarzeniem, który miał wpływ na ukaranie Rudzińskiej naganą był koncert z 12 lipca 2015 r. Miał się odbyć w Rynku, ale przeniesiono go do holu ratusza z powodu deszczu. Tymczasem z Kotli przywieziono scenę, co też wiązało się z kosztami (600 zł). Kto zdecydował o zmianie miejsca imprezy?

– Nie wiem, kto – odpowiedziała dyrektor MOK-u. – Podejrzewam, że pani Rudzińska.

Ta jednak, jak się okazuje, była w tym czasie na urlopie. Tego jednak szefowa placówki nie pamiętała. Na pytanie sądu, dlaczego kara za wydarzenie z 12 lipca została nałożona po 14 dniach, Barbara Mareńczak-Piechocka odpowiedziała, że nagana obejmuje pracę pracownika w danym miesiącu, a ponadto – niedopełnienia obowiązków powtarzały się w tym czasie. Gdyby było to jednorazowe, skończyłoby się na rozmowie dyscyplinującej. Dlatego uznała, że powinna to być kara nagany.

– Jakie okoliczności łagodzące mogą świadczyć na korzyść powódki? – pytał jej pełnomocnik.

– Żadnych nie widziałam – stwierdziła dyrektor MOK-u.

– Czy do czasu udzielenia nagany powódka była dobrą pracownicą – to kolejne pytanie pełnomocnika.

I kolejna odpowiedź: – Raczej dobrze wykonywała swoje obowiązki.

Dodajmy, że Bożena Rudzińska należy też do związków zawodowych działających w Ośrodku. Jego szefowa o udzieleniu nagany powiadomiła je za pośrednictwem przedstawiciela koła tej organizacji działającej w placówce. Był on w zarządzie koła, jak stwierdziła dyrektorka. W tym momencie pełnomocnik Rudzińskiej zwrócił się do sądu z wnioskiem o odebranie przyrzeczenia od Barbary Mareńczak-Piechockiej. Po tym, podtrzymała ona swoje wyjaśnienia.

Pomimo oczekiwań, sprawa nie została zakończona. W ocenie sądu, pojawiła się „nowa okoliczność”, dlatego odroczył ogłoszenie wyroku. W ciągu trzech dni ma być dostarczony kolejny dowód – lista obecności w pracy Bożeny Rudzińskiej w lipcu i sierpniu 2015 r.

Wyrok ma być ogłoszony pod koniec listopada.

Dodajmy, że we wrześniu 2016 r. Bożena Rudzińska otrzymała wypowiedzenie zmieniające – z kierownika działu programowego została przeniesiona na stanowisko instruktora (po ostatniej reorganizacji, ten dział zlikwidowano). Powodów było kilka, m.in. wspomniana nagana, a także złamanie dyscypliny pracy, złe odnoszenie się do pracowników, odmowa wykonywania poleceń dyrektorki).

Zobacz także: 

UR/FOT. UR ARCHIWUM

Dodaj komentarz