Nie tylko dziki wchodzą do miast (WIDEO)

Co zrobić, jeśli w naszym ogrodzie zauważymy dzikie zwierzę? Legniczanie mają dwa wyjścia: przegonić je na teren gminy albo... sięgnąć do portfela. To sprawa właściciela terenu – przekonują urzędnicy. Co ciekawe, dokładnie odwrotnego zdania są włodarze dwóch podlegnickich gmin, których mieszkańcy nie muszą pokrywać kosztów podobnych interwencji.

Dzikie zwierzęta coraz odważniej zapuszczają się na tereny miast, co zmusza mieszkańców do poszukiwania pomocy. Najważniejszą rolę odgrywają wtedy miejskie służby, od których zależy, jak szybko na miejsce dotrze wyspecjalizowana pomoc. System reagowania w podobnych przypadkach przyjęty w Legnicy wymaga zmian – przekonuje przyrodnik Krzysztof Strynkowski, zajmujący się właśnie pomocą dzikim zwierzętom. Mieszkańcy mają się o tym przekonywać dopiero, gdy znajdą się w potrzebie.

Przyrodnik uważa, że problem można rozwiązać uruchamiając jedną linię telefoniczną. Sprawnie zorganizowany system reagowania znacznie poprawiłby sytuację na terenie miasta. Urzędnicy przekonują natomiast, że dziś dokładnie w ten sposób z kłopotem radzi sobie Legnica.

Więcej w materiale wideo TV Regionalna.pl:

Procedura zatem istnieje. Pytanie, czy jest wystarczająca sprawna. Gdy blisko rok temu służby dwoiły się, by oswobodzić kunę, która utknęła między katedralnymi kratami w sercu miasta, oczekiwanie na weterynarza zajęło kilkadziesiąt minut. Zwierzę było w agonalnym stanie. Jak usłyszeliśmy później – zdechło, zanim zobaczył je lekarz. Strynkowski przekonuje, że odbiera wiele telefonów od mieszkańców, którzy są zniechęceni brakiem reakcji na ich interwencję.

Najgorzej jest jednak, gdy sprawa dotyczy zwierzęcia, które dostało się na teren prywatny. Miasto zapewnia, że pomóc może, i owszem, ale jeśli do interwencji dojdzie na gruncie nie należącym do niego, np. w przydomowym ogrodzie, zapłacić muszą domownicy. Urzędnik zaznacza, że pokrywanie kosztów interwencji z budżetu gminy byłoby wręcz szkodliwe. Tymczasem na taki właśnie krok zdecydowali się wójtowie Kunic i Legnickiego Pola.

Choć Legnickie Pole i Kunice to gminy bliskie Legnicy, w tej kwestii ich włodarzy dzieli przepaść. Trudno ocenić, który wybór jest słuszny. Równie trudno, jak przewidzieć, jak często dzikie zwierzę pojawi się pod naszymi oknami.

Dodaj komentarz