Debata o gminnej oświacie ze sporem o mównicę w tle

Reforma oświaty zdominowała ostatnią sesję Rady Miejskiej w Polkowicach. W posiedzeniu uczestniczyli też dyrektorzy szkół i nauczyciele. Emocji nie brakowało. 

Ocenę sytuacji, w jakiej znajduje się gminna oświata przedstawiła Mirosława Nowicka, główny specjalista ds. oświaty w ratuszu, a skomentował ją burmistrz.

– Temat oświaty jest jednym z trudniejszych, jaki zastaliśmy po poprzednikach, ale nie chciałbym aby był on wykorzystywany politycznie – mówił Łukasz Puźniecki. – Zabrakło odważnych decyzji w pewnym momencie. Oświata dziś to przede wszystkim los kilkudziesięciu nauczycieli, którzy od kilku lat żyją w niepewności, co stanie się z ich szkołą. Mam tu na myśli przede wszystkim Szkołę Podstawową numer 4 i sposób traktowania tej szczególnej grupy zawodowej. Brakowało elementarnej wiedzy, jak wygląda praca w poszczególnych placówkach oświatowych – dodał, odnosząc się do decyzji podejmowanych przez poprzednie władze gminy. – Na te decyzje składała się, między innymi, nieprawidłowa ocena w dłuższej perspektywie skutków zmian w demografii. Podjęte decyzje przez poprzednie władze miały na celu jednoroczny, nie ukrywam, wyborczy efekt. Określenie nowych obwodów i niepodjęcie działań mających na celu ograniczenie liczby dzieci przyjmowanych do szkół spoza obwodów spowodowało to, że w niektórych szkołach mamy większą liczbę dzieci, a inne, nowoczesne, doinwestowane, ze świetną kadrą nauczycielską, stoją na skraju przeżycia. Nie dokonywano sukcesywnie redukcji etatów pedagogicznych i niepedagogicznych w miarę zmniejszania się liczby dzieci i oddziałów. Rekompensowano zmniejszającą się liczbę godzin dla nauczycieli poprzez podział mniej licznych oddziałów na grupy, nie przestrzegając tym samym limitów uwzględnionych w rozporządzeniu o ramowych planach nauczania w szkołach podstawowych. Zabrakło też współpracy pomiędzy dyrektorami szkół. Szkoła jedna nigdy nie powinna się rozwijać kosztem drugiej, a tutaj, przepraszam za wyrażenie, z „kanibalizmem oświatowym” mieliśmy do czynienia.

Burmistrz przedstawił też kilka propozycji wyjściowych, jak to określił, naprawczych, do dyskusji. To m.in. ograniczenie godzin ponadwymiarowych, by zabezpieczyć etaty nauczycielom  zatrudnionym w szkołach, organ prowadzący będzie akceptować tylko i wyłącznie finansowanie dodatkowych trzech godzin zajęć obowiązkowych, co spowoduje, że te godziny wejdą w pensum nauczycieli, dyrektorzy szkół będą zobligowani do współpracy w zakresie uzupełniania etatów i niezatrudniania na wakaty nauczycieli zewnątrz, z kolei, nauczyciele emeryci będą mogli być zatrudniani dopiero po 31 sierpnia, gdy żaden z aktualnie zatrudnionych nauczycieli nie będzie posiadał kwalifikacji do prowadzenia tego typu zajęć. Ponadto, nauczyciele będą motywowani do podnoszenia swoich kwalifikacji.

Łukasz Puźniecki zaprosił do współpracy wszystkich: radnych, dyrektorów szkół, nauczycieli, rodziców. Jak pokreślił, czasu jest bardzo mało. – Czas ten został stracony przez naszych poprzedników – dodał burmistrz. – Dziś wyłącznie musimy podejmować działania. Tę sytuację naprawimy. Nie braknie trudnych decyzji, ale mam nadzieję, że będziemy je wprowadzać razem z państwem.

Z taką analizą stanu gminnej oświaty nie zgodzili się radni Porozumienia dla Mieszkańców Polkowic.

– Mieliśmy jeden miesiąc, żeby przeprowadzić wszelkie konsultacje i przygotować projekt uchwały dotyczący sieci szkół w Polkowicach – przypomniała Mariola Kośmider, która w poprzedniej kadencji była przewodniczącą gminnego zespołu ds. reformy oświaty. – Panie burmistrzu, jestem bardzo zawiedziona, jak pan może nazwać bajdurzeniem wszystkie konsultacje i gremia, które wypowiadały się na temat polkowickiego modelu oświaty. Był to doskonale, w krótkim czasie, zrobiony model oświaty. Naszą gminę stać na to, aby utrzymać wszystkie budynki i wszystkie etaty nauczycielskie. Zawsze będziemy za oświatą – dodała w imieniu klubu radnych PdMP.

Radny Emilian Stańczyszyn po raz kolejny (zdj. archiwalne) chciał zabrać głos przy mównicy, ale przewodniczący rady stwierdził, że jest to miejsce dla gości i burmistrza.

– Z jakiego aktu prawnego wynika, że podczas sesji rady miejskiej mównica jest zastrzeżona dla burmistrza? – pytał radny. – To radni, za pana rządów przewodnictwa w tej radzie, są ludźmi drugiej kategorii? Burmistrz też ma mikrofon. Pan nie stanowi tu prawa – zwrócił się do przewodniczącego.

– Mam pan swoje miejsce, jak każdy radny, przy stole prezydialnym – odpowiedział Roman Rozmysłowski. – Chce pan, by każdy radny podchodził do mównicy?

Emilian Stańczyszyn złożył wniosek o przerwę, by zasięgnąć opinii prawnej w kwestii zabierania głosu przy mównicy, wspominając o ewentualnych konsekwencjach, jeśli pozbawienie go tej możliwości było bezprawne. Ostatecznie, pozostał przy stole, ale sprawa jest otwarta.

– Pamiętam dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć lat funkcjonowania oświaty i to nie jest domniemanie, to są najlepsze lata oświaty w Polkowicach – powiedział radny Stańczyszyn. – I nie znam osoby ani z polkowickiej oświaty, ani spoza oświaty, ani z otoczenia oświaty, żeby podważać ten fakt. Pan burmistrz próbuje zrzucać winę, po trzech miesiącach swojej pracy, za zagrożenia, które zauważył, które siłą rzeczy w dużej mierze są związane z reformą oświaty, którą ten samorząd musiał dokonać. Ale dlaczego, oczekując współpracy, równocześnie atakuje, obraża pan? Czyni zarzuty tym, którzy z oświatą, z ludźmi z oświaty, z zarządzaniem oświatą nigdy nie mieli kłopotów. Życzymy panu tego samego, bo to będzie dobre dla polkowiczan – dodał. – Pan po trzech miesiącach się przestraszył. Rada uchwali, dyrektorzy niech tam coś zaproponują, tak jakby pan szukał winnych w przeszłości, w przyszłości, kto zrobi za mnie. Wygląda to troszkę jak panika. Panika człowieka, który ocenił jedną z dziedzin życia na tyle, na ile mógł ocenić w pierwszych trzech miesiącach pracy. Zamiast ciepło, idźmy do przodu, poradzimy sobie, to pan po prostu zaatakował.

Radny odniósł się też do słów burmistrza o niezatrudnianiu nauczycieli z zewnątrz, a tymczasem – „plejada obcych do rad nadzorczych, z Wrocławia, Lubina, Żar i innych miejscowości, do zarządów spółek”.

– Polkowiczanie pytają, czy nie ma mądrych polkowiczan – dodał Emilian Stańczyszyn. – Czy tu mieszkają same głupki, które nie nadają się na te stanowiska. Taki transfer obcych, a w oświacie nie ma miejsca dla obcych, tam gdzie trzeba mieć właśnie najlepszych do uczenia dzieci. W Polkowicach było dobrze, a teraz boję się, że będzie źle.

– Korzystam z mównicy nie w ramach przywileju, ale aby nie mówić kolegom w plecy – wyjaśnił Łukasz Puźniecki i zwrócił się do radnego Stańczyszyna. – Jeżeli chodzi o obrażanie, to przyznam szczerze, nie sądziłem, że jest pan tak wrażliwym człowiekiem. W polityce trzeba mieć troszeczkę grubszą skórę, a używane przeze mnie argumenty to argumenty ad rem, do rzeczy, a nie ad personam a to, że dotyczą pojedynczych osób, które ponoszą odpowiedzialność za stan polkowickiej oświaty, no niestety, z tej odpowiedzialności państwo się nie wywiniecie. Jeśli chodzi o zarzuty dotyczące spółek, to proszę mi wierzyć, wolę zaprosić fachowców z zewnątrz niż korzystać z takich, dzięki którym pan doprowadził chociażby aquapark do ruiny, i pańska ekipa. Taki miły i ciepły Puźniecki może być, tak jak miły był, ciepły i serdeczny burmistrz Wabik, ale to doprowadziło do tego, że z tyłu siedzi grono nauczycieli, które w szkole ma zabezpieczone dwadzieścia odpraw. Nie o to chodzi, by być miłym i ciepłym, ale podejmować trudne decyzje. Czy się wystraszyłem? Przyznam, że tak. Wystraszyłem się, jak w niefrasobliwy sposób ta ekipa, która przez 24 lata rządziła Polkowicami doprowadziła w wielu aspektach to miasto do ruiny. Z problemem oświaty ja i ta koalicja sobie poradzi. Raz jeszcze zapraszam wszystkich do współpracy.

Burmistrz wspomniał też o planach związanych z SP nr 4, by zwiększyć zainteresowanie rodziców, jeśli chodzi o posyłanie dzieci do tej szkoły. Ma tam powstać basen Delfinek.

Fot. UG Polkowice/UR

Dodaj komentarz