Co się stało z polkowickimi parkami?

POLKO2„Zielone płuca” to w każdym mieście ulubione przez mieszkańców miejsca. Dawniej, w Polkowicach było kilka takich terenów. Co się z nimi stało? 

– Do największych i najpiękniejszych terenów ogrodowo-parkowych należały bez wątpienia: park miejski, promenada wokół dawnych murów miejskich, teren w okolicy skrzyżowania dzisiejszych ulic Browarnej i Targowej oraz legendarny Petschel, czyli park zbudowany w miejscu dawnych wyrobisk pocegielnianych – mówi Roman Tomczak, historyk, regionalista z Urzędu Gminy Polkowice.

Park miejski założono stosunkowo późno. W 1889 r. Georg Johann Wuerzel, mieszczanin polkowicki zajmujący się na co dzień handlem artykułami kolonialnymi, zaproponował radzie miejskiej zagospodarowanie terenu po placu apelowym regimentu dragonów. Miasto wynajęło ogrodnika, który zajął się obszarem wokół trzech stawów miejskich, ciągnącym się do dzisiejszej ul. Górnej. I park miejski jest do dziś.

– Kolejnym miejscem odpoczynku była w XIX-wiecznych Polkowicach promenada, ciągnąca się w miejscu dawno rozebranych murów miejskich – dodaje Roman Tomczak. – Jej koloryt polegał na tym, że jak podają stare kroniki, spacerowali tam najbardziej zamożni mieszkańcy miasta.

Pierwotnie zakładano, że promenada otoczy całe Polkowice, ale już podczas budowy jeden z mieszkających na północnym skraju miasta gospodarzy nie chciał odstąpić kawałka swojego gruntu pod utwardzone płyty chodnika. Skończyło się na tym, że promenada obejmowała południową i zachodnią oraz część wschodniej części miasta.

Najmniejszy był parkowy placyk pomiędzy dawną ujeżdżalnią huzarskich koni a domem pastora i obecną ulicą Browarną. Miejsce to wyróżniał biały, 10-metrowy obelisk poświęcony żołnierzom z Polkowic, poległym podczas I wojny światowej. Stał w centrum parku. Składano tam wieńce podczas patriotycznych uroczystości.

No i legendarny Petschel. Miejsce wyjątkowe, znajdujące się z dala od historycznej zabudowy Polkowic.

– Przy starej drodze prowadzącej z okolic zakładu dla osieroconych dzieci aż do Biedrzychowej – precyzuje Roman Tomczak. – Przez półtora wieku po obu jej stronach wydobywano znakomitej jakości glinę, którą w stojącej pomiędzy wyrobiskami cegielni zamieniano na materiał budowlany dla całego miasta.

Kiedy glina się skończyła, wykopane doły w naturalny sposób napełniły się wodą. Teren stał się miejscem spacerów i wypoczynku. Wyznaczono aleje, postawiono ławki, nasadzono piękne i rzadkie gatunki roślin. Dziś po dawnym blasku Petschel nie ma śladu. Ale nadal prowadzi do niego aleja stuletnich drzew wzdłuż ulicy Topolowej.

UR/ŹRÓDŁO: UG POLKOWICE/FOT. UR

Dodaj komentarz