CHOCIANÓW/LEGNICA. Dożywocie za dwa zabójstwa (WIDEO)

Prokurator Liliana ŁukasiewiczTaki wyrok usłyszał 34-letni Maciej M. z Chocianowa przed Sądem Okręgowym w Legnicy, a z możliwości skorzystania z warunkowego przedterminowego zwolnienia będzie mógł skorzystać po 35 latach. – W marcu 2014 roku Maciej M. zabił swojego znajomego zadając mu co najmniej 20 uderzeń młotkiem w głowę i za tę zbrodnię usłyszał wyrok dożywocia – informuje Liliana Łukasiewicz (na zdj.), rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Za zabójstwo innego kolegi, którego dokonał w lipcu 2012 roku, sąd skazał go na 15 lat więzienia. Kara łączna za oba te czyny to dożywotnie pozbawienie wolności.

Do zabójstwa 57-letniego mężczyzny mieszkającego przy Zaułku Fabrycznym w Chocianowie doszło między 22 a 25 marca 2014 r. Mężczyźni pili razem denaturat. Gdy pokrzywdzony rozlał niewielką ilość trunku na podłogę, wzburzony tym Maciej M. wstał i kopnął go w okolice mostka. Mężczyzna upadł.

– Gdy zaczął się podnosić, oskarżony sięgnął po leżący na meblach młotek i zadał ofierze co najmniej 20 uderzeń w głowę – dodaje Liliana Łukasiewicz. – Następnie wytarł młotek w szmatę i poszedł do domu. W mieszkaniu spalił w piecu kaflowym spodnie i bluzę, w którą był ubrany w trakcie zbrodni.

Mężczyzna zmarł na miejscu. Jego zwłoki znalazła sąsiadka dopiero 26 marca. Podczas oględzin ujawniono liczne ślady krwi na podłodze, meblach, ścianach, drzwiach i na suficie. Zabezpieczono też zakrwawiony młotek. Bardzo szybko ustalono też z kim pił pokrzywdzony i kto jako ostatni miał z nim kontakt. To doprowadziło śledczych do Macieja M., który przyznał się do zabójstwa. W jego mieszkaniu znaleziono ślady krwi, a w piecu resztki spalonej odzieży. Maciej M. został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Złożył obszerne wyjaśnienia.

– Opowiedział wtedy o drugiej zbrodni, jakiej miał dokonać dwa lata wcześniej – dodaje rzecznik prokuratury. – Wyjaśnił, że zabił wówczas kolegę we wsi Trzebnice, położonej między Chocianowem a Lubinem. Pojechał tam w odwiedziny. Po drodze kupił pół litra wódki. Ponieważ znajomego nie zastał w domu, wybił szybę w oknie i wszedł do środka, gdzie sam wypił kupiony wcześniej alkohol. Pokrzywdzony wrócił po godzinie. Miał pretensje do Macieja M., że wszedł bez pytania. Wówczas oskarżony uderzył go pięścią w mostek, a gdy ten przewrócił się na łóżko, nachylił się nad nim i ręką ścisnął za szyję. 

To doprowadziło do uduszenia poprzez tzw. zadławienie. Po zbrodni oskarżony rowerem ofiary pojechał do sklepu po piwo, wypił je w domu denata, a potem zamknął drzwi na kłódkę od zewnątrz i wrócił do Chocianowa. O zabójstwie powiedział po raz pierwszy podczas wspomnianego przesłuchania. Biegły z zakresu medycyny sądowej, po przeprowadzeniu ekshumacji, a następnie sekcji zwłok stwierdził, że „pokrzywdzony doznał złamania trzech żeber po prawej stronie, a ponadto – co bardzo ważne – złamania górnego i dolnego brzegu skostniałej chrząstki tarczowatej oraz złamania skostniałej chrząstki pierścieniowatej, co doprowadziło do zamknięcia światła dróg oddechowych, a następnie doprowadziło do nagłej i gwałtownej śmierci wskutek uduszenia poprzez zadławienie”.

– Maciej M. przesłuchiwany w charakterze podejrzanego twierdził, że chciał zobaczyć, jak to jest kogoś zabić i dlatego dokonał obu zbrodni – informuje Liliana Łukasiewicz. – Twierdził, że w trakcie ich popełniania czuł euforię. Czuł się „panem życia i śmierci”. Podczas przeprowadzonych z jego udziałem wizji lokalnych na miejscach obu zabójstw dokładnie podał przebieg opisanych wcześniej zdarzeń i sposób zadawania uderzeń. 

Ale przesłuchany po raz kolejny, 24 czerwca 2014 r., odwołał przyznanie się do zabójstwa kolegi z Chocianowa. Wyjaśnił, że to inny mężczyzna uderzał młotkiem pokrzywdzonego. Nie przyznał się też do zabójstwa znajomego z Trzebnic. Potwierdził, że pił z nim alkohol, ale kiedy ten usnął, miał opuścić jego dom. Dopiero po kilku dniach dowiedział się, że kolega nie żyje.

Przed sądem Maciej M. podtrzymał nieprzyznanie się do winy. Przekonywał, że zabójstwa w Trzebnicach nie mógł popełnić, bo mieszkał wtedy i pracował we Wrocławiu, ale jego alibi nie zostało potwierdzone. Przez cały proces nie wyraził też skruchy i żalu.

– Maciej M. okazał się zdrowy psychicznie i poczytalny – dodaje Liliana Łukasiewicz. – Biegli stwierdzili u niego płytką uczuciowość i wysoką podatność na aprobatę społeczną. Cechuje go także łatwość łamania zasad moralnych, prawnych i funkcjonowania społecznego.

Sąd Okręgowy w Legnicy wyrokiem z dnia 5 maja – za pierwszy czyn, zgodnie z wnioskiem prokuratora – orzekł karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 35 latach. Za drugi czyn orzeczona została kara 15 lat więzienia. Kara łączna za oba czyny to dożywocie. Wyrok nie jest prawomocny.

UR/FOT. ARCHIWUM

Dodaj komentarz