Będą kontrole złotoryjskich kasyn

Mimo groźby więzienia oraz wysokich kar pieniężnych, sięgających nawet 100 tys. zł, na terenie Złotoryi wciąż funkcjonują salony gier hazardowych bez koncesji. Działania w tej sprawie od wielu miesięcy podejmuje miejscowy ratusz. Podległa mu straż miejska stale monitoruje nielegalne lokale. Ich wykaz został już przesłany do Dolnośląskiego Urzędu Celno-Skarbowego we Wrocławiu, który zapowiada kontrole.

Do czasu zaostrzenia przepisów na początku tego roku, w Złotoryi działało ok. 20 salonów z automatami do gier. Gdy w kwietniu weszła w życie nowelizacja ustawy o grach hazardowych, wprowadzająca dla urządzających nielegalne gry na automatach wysokie grzywny, karę pozbawienia wolności do lat trzy oraz kary pieniężne na poziomie 100 tys. zł od jednego urządzenia, większość z nich zdecydowała się na zamknięcie kasyn. Zgodnie z nowym prawem, na cenzurowanym są także właściciele lokali, którzy wynajmują swe pomieszczenia pod nielegalne salony. Na wielu z nich takie postawienie sprawy podziałało odstraszająco i wymówili umowy najmu właścicielom automatów.

Jednak nie wszystkie hazardowe przybytki zamknęły swe podwoje. Kilka w nich zostało, a dodatkowo tworzyły się też dwa nowe: przy ul. Mickiewicza i Słowackiego – mimo że w pierwszych tygodniach po wprowadzeniu nowego prawa policja z celnikami skonfiskowała kilka nielegalnych automatów w dwóch kasynach na terenie Złotoryi. Do jednego z tych „spalonych” salonów automaty wróciły niedługo potem. Oczywiście były to już inne urządzenia. – Można powiedzieć, że za rogiem czekały nowe. Proceder jest na tyle opłacalny, że niektórzy podejmują ryzyko, nie odstraszają ich kary administracyjne – usłyszeliśmy od pracownika służb zajmujących się walką z tym rodzajem przestępczości.

Na to, że nielegalne salony funkcjonują, dowody mają złotoryjscy strażnicy miejscy. Potwierdzają to nagrania z monitoringu, na których widać, że do teoretycznie nieczynnych lokali wchodzą regularnie ludzie. – Kilka tygodni temu przeprowadziliśmy kontrolę dziewięciu lokali na terenie Złotoryi, co do których jest podejrzenie, że prosperują w nich salony gier. Osiem z nich było zamkniętych, tylko do jednego weszliśmy razem z właścicielem. Był pusty. W kolejnym bez wchodzenia do środka udało się ustalić, że nie ma w nim automatów. Co do pozostałych siedmiu rozpytaliśmy jednak mieszkańców, którzy potwierdzają, że widzą w godzinach wieczorno-nocnych ludzi wchodzących do lokali i wychodzących z nich – mówi Jan Pomykała, komendant straży.

Strażnicy przekazali zebrane informacje do ratusza, a ten przesłał do legnickiej delegatury DUCS pismo wraz z wykazem lokali, w których prowadzona jest działalność w zakresie gier na automatach. Lista trafiła też do Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi. We wrześniu celnicy przeprowadzili działania sprawdzające i wyeliminowali trzy lokale z kręgu podejrzeń: na Hożej, Słowackiego i Piłsudskiego, stwierdzając brak oznak urządzania gier hazardowych. W przypadku czterech pozostałych, na Mickiewicza oraz Piłsudskiego, legniccy funkcjonariusze potwierdzili, że może być w nich prowadzony nielegalny proceder.

UCS zapowiada kontrolę tych czterech lokali. Celnicy mają się zjawić w Złotoryi w najbliższych tygodniach. – Codziennie kontrolujemy salony gier na podległym nam obszarze, mamy plan kontroli prowadzonych we współpracy z policją i trzymamy się go – informuje legnicka delegatura DUCS.

Na ile kontrole będą skuteczne? Urządzających nielegalne gry trudno jest złapać na gorącym uczynku, bo potrafią się zabezpieczyć przed niepożądaną wizytą celników i policji, z którą służby celne muszą współdziałać w tych sprawach. Przed salonem najczęściej stoi (lub siedzi w samochodzie) osoba, która obserwuje cały czas okolicę i wypatruje nalotu funkcjonariuszy. Właściciele kasyn bardzo szybko mają informację o przyjeździe do Złotoryi celników, bo potrafią obserwować komendę policji i wiedzą, jakimi samochodami poruszają się funkcjonariusze. Zabezpieczenie automatów utrudnia też fakt, że salony są czynne nieregularnie, w ruchomych godzinach i dniach. A celnicy z policjantami nie mogą wejść do środka siłowo, mogą tylko zapukać do drzwi.

Nawet jeśli służbom uda się w końcu wejść do środka, często pojawia się kolejny problem – uruchomienie automatu. Aby uznać urządzenie za nielegalne, musi być włączone, bo tylko wtedy można przeprowadzić na nim wielogodzinny eksperyment i udowodnić, że służy do gier hazardowych.

Źródło: zlotoryjska.pl

  1. „We wrześniu celnicy przeprowadzili działania sprawdzające i wyeliminowali trzy lokale z kręgu podejrzeń: na Hożej, Słowackiego i Piłsudskiego, stwierdzając brak oznak urządzania gier hazardowych.”
    Czyli wystarczy że otworzą po zmroku i mogą robić co chcą przecież wracając wielokrotnie z Lidla widać po zmroku otwarte drzwi na Słowackiego a raz w dzień nawet na legalu automaty wnosili ale oni uznali że nic tam nie ma ech brak słów

Dodaj komentarz