48-letni polkowiczanin zagroził wysadzeniem w powietrze jednego z bloków. Policyjni negocjatorzy przez kilka godzin starali się uspokoić mężczyznę.
Mężczyzna zadzwonił pod numer alarmowy i zagroził, że zdetonuje ładunki wybuchowe zgromadzone w jego mieszkaniu przy ul. Skrzetuskiego.
– Na miejscu natychmiast pojawili się policjanci, strażacy i inne służby. Ewakuowano około sześciuset mieszkańców. Większość z nich została zabrana przez rodziny. Pozostali znaleźli schronienie w Szkole Podstawowej nr 1, gdzie zapewniono im gorącą herbatę i opiekę – opisuje sytuacje Roman Tomczak, rzecznik prasowy polkowickiego magistratu.
Policyjni negocjatorzy rozmawiali z 48-latkiem przez około trzy godziny. W końcu do akcji wkroczyli funkcjonariusze oddziału antyterrorystycznego.
– Szybko okazało się, że był to fałszywy alarm – informuje Przemysław Rybikowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Polkowicach. – Jak wskazuje zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy, groźba wybuchu bomby miała zostać najprawdopodobniej spowodowana problemami rodzinnymi zatrzymanego.
Mężczyzna jest już w areszcie. Za postawienie na nogi wszystkich służb ratunkowych z powodu fikcyjnego zagrożenia może spędzić w celi nawet osiem lat.
Fot. UG Polkowice