Krajowy sąd partyjny Platformy Obywatelskiej zadecydował, że posłowie Norbert Wojnarowski i Michał Jaros jak i pozostali bohaterowie afery taśmowej w dolnośląskiej PO zostaną ukarani naganą.
Działacze PO zamieszani w aferę, a więc posłowie Norbert Wojnarowski i Michał Jaros a także legnicki radny Paweł Frost, radny z Polkowic Tomasz Borkowski oraz lubinianin Edward Klimka byli dotychczas zawieszeni w prawach członków partii.
Sąd koleżeński PO mógł zamieszanych w aferę działaczy ponownie zawiesić, ukarać upomnieniem, naganą, wyrzucić z partii lub w żaden sposób ich nie ukarać. Sąd partyjny postanowił wszystkich ukarać naganą.
– Zeznawałem ponad godzinę. Ze szczegółami zrelacjonowałem całą tą sytuację. Sąd zgodził się ze mną, że to nagranie zostało zmanipulowane, przyznał jednak, że jako poseł powinienem się posługiwać bardziej parlamentarnym językiem – mówi Norbert Wojnarowski.
Decyzja sądu uprawomocni się za dwa tygodnie, wówczas wszyscy zamieszani w aferę taśmową działacze PO zostaną przywróceni w prawach członków partii. Poseł Norbert Wojnarowski nie zamierza odwoływać się od decyzji sądu koleżeńskiego.
– Nie chcę tego dłużej przeciągać. Jestem już zmęczony tą sprawą. Przyjmę więc tę decyzję z pokora, ale jednocześnie z taką wewnętrzną niezgodą – mówi Wojnarowski.
Sprawę badała między innymi legnicka prokuratura jak i sejmowa Komisja Etyki Poselskiej. Żadna z instytucji nie uznała, by działacze PO dopuścili się karygodnych czynów.
Afera taśmowa wybuchła po zjeździe PO w Karpaczu, gdzie wybierano szefa dolnośląskich struktur partii. Niespodziewanie przewagą 11 głosów z Grzegorzem Schetyną wygrał Jacek Protasiewicz. Pod dwóch dniach od zjazdu do mediów wypłynęło nagrania, na którym słychać, jak poseł Wojnarowski namawia Edwarda Klimkę, by ten zagłosował na Protasiewicza, a w zamian poseł miał mu obiecywać załatwienie pracy w KGHM. Kilka dni później wypłynęło kolejne nagranie. Tym razem inny poseł Michał Jaros namawiał wraz z polkowickim radnym Tomaszem Borkowskim, radnego z Legnicy Pawła Frosta na oddanie głosu na Protasiewicza w zamian za obietnicę pracy.
DRM/FOT. JOM
Skandal