Nie boimy się już tylko o nasze psy czy koty, ale też małe dzieci – alarmują mieszkańcy osiedla przy ul. Gumińskiego w Legnicy. W ciągu ostatnich kilku miesięcy padł na nich blady strach. Wszystko przez plagę otruć, o jakich donoszą kolejni zrozpaczeni sąsiedzi.
Kilka miesięcy temu głośno było o przypadku mężczyzny, mieszkańca osiedla Sienkiewicza, który próbował otruć psa na posesji przy ul. Jaworzyńskiej. Sprawa przywodziła na myśl liczne sygnały, które od kilku lat napływały od mieszkańców właśnie osiedla Sienkiewicza. Przypadków było wiele, a legniczanie zaczęli bać się wypuszczać swoje czworonogi z domu. Oficjalnie tylko kilka zgłoszeń trafiło na policję.
– Dotyczyły one otruć w rejonie osiedla Sienkiewicza w Legnicy. Postępowania w tych sprawach są prowadzone do chwili obecnej – informuje Katarzyna Baniewska z legnickiej policji.
Od kilku miesięcy podobne przypadły zaczęli zauważać właściciele kotów i psów na osiedlu przy ul. Gumińskiego. W obawie przed śmiertelnym zagrożeniem dla ich pupili wprowadzili środki ostrożności podczas spacerów. Nie chcą się ujawniać, by nie prowokować sprawcy czy jego naśladowców.
– Kilkadziesiąt psów i kotów już zostało otrutych. Niektóre zostały odratowane – wylicza legniczanka – Mi akurat udało się naszego pieska uratować – dodaje.
Legniczanka działała instynktownie, bo liczyła się każda minuta. Zachowanie jej psa bezpośrednio po podtruciu do złudzenia przypominało relacje sąsiadów, którzy wcześniej zetknęli się z problemem.
– Po wypuszczeniu na ogródek pies stracił przytomność, pojawiły się krwotoczne wymioty. W ciągu dziesięciu minut zdążyliśmy dojechać do weterynarza – wspomina. – Nam się udało, ale dużo osób tu na osiedlu nie miało takiego szczęścia.
Więcej w materiale wideo TVREGIONALNA.PL:
Jedną z takich osób legniczanka, która ledwie przed tygodniem pochowała swojego kota. Początkowo zakładała, że to był przypadek, ale dziś – m.in. także po rozmowach z wieloma sąsiadami – nie ma wątpliwości, że zwierzę straciło życie przez celowe działanie nieznanego sprawcy.
– Wypuściłam kota wieczorem na dwór, by dziesięć minut później znaleźć go martwego pod domem. Po konsultacji z weterynarzem wiem, że został otruty – opowiada mieszkanka osiedla.
Ponieważ do części otruć musiało dojść na terenie przydomowych ogródków, strach czują dziś nie tylko właściciele czworonogów, ale też rodzice małych dzieci. Mieszkańcy liczą na to, że sprawca, bądź sprawcy zostaną wreszcie zatrzymani. Do sprawy wrócimy.