Do makabrycznego wypadku doszło w niedzielny wieczór na Rondzie Reagana we Wrocławiu. Autobus po zderzeniu z innym autem wypadł z drogi i wjechał w przejście podziemne. Kierowca, mimo reanimacji zmarł na miejscu, a dwóch pasażerów trafiło do szpitala.
Do wypadku doszło około godz. 21:20. Kierowca autokaru po uderzeniu w przejście został uwięziony w pojeździe, strażacy przy pomocy specjalistycznego sprzętu musieli go uwolnić, ale lekarz mimo reanimacji stwierdził zgon. Była to wyjatkowa akcja. Z najnowszysch informacji, które przekazał Krzysztof Balawejder, prezes wrocławskiego MPK – kierowca, który zginął, miał za sobą tego dnia ponad 8 godzin pracy w autobusie wrocławskiego przewoźnika. Od godz. 5.48 do godz. 14.21 wykonywał kursy na linii autobusowej nr 128. Mężczyzna miał 55-lat. W akcji ratowniczej wzięło udział 11 zastępów straży pożarnej oraz kilka karetek pogotowia. Policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają szczegóły tego tragicznego zdarzenia. Na ten moment jest za wcześniej, aby określić, kto był sprawcą zdarzenia. Śledczy nie stwierdzili na miejscu śladów hamowania.