„Kontrakt” to historia ostatniego pojedynku Aleksandra Puszkina. Dodajmy – na skutek intrygi pałacowej, w obronie honoru jego żony. Pomysł na film zrodził się jeszcze na studiach. Dojrzewał przez lata, by wreszcie doczekać się realizacji. I choć ta wydawała się karkołomna, ostatecznie się udała. Kostiumowy film ogląda się świetnie, ale powstał chyba w najgorszym możliwym czasie.
Gotowy „Kontrakt” można było zobaczyć w Ameryce – choćby na festiwalach w Montrealu czy Bolton. W Polsce do dziś pozostaje praktycznie nieznany. A szkoda, twórcy zrealizowali go bowiem na swoich warunkach, dzięki budżetowi porównywalnemu do jednego dnia zdjęciowego współczesnego polskiego kina komercyjnego. Mimo to na planie pojawiło się kilku szanowanych aktorów, w tym legendarny Piotr Fronczewski.
„Kontrakt” potrafi zrobić wrażenie, zarówno ze względu na zdjęcia i muzykę, jak i podejście do prowadzenia historii, odbiegające od znanego nad Wisłą stylu polskiej sztuki filmowej. Gdzie można go zobaczyć? I tu pojawia się problem, ale jak zapowiadają twórcy – niebawem, najpewniej we wrześniu, seanse w Legnicy. A później? Kto wie. Tego nie przewiduje żaden scenariusz.