Pierwszego dnia biblioteki były wręcz oblegane – tylko w samym Pałacyku lubinianie zwrócili około tysiąca wypożyczonych książek! – Dziś sytuacja powoli się stabilizuje, nie ma już takich kolejek, myślę, że powoli uczymy się tej nowej normalności – ocenia Marek Mierzejewski, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lubinie.
Biblioteki są otwarte od tygodnia. 4 maja rząd – w ramach drugiego etapu odmrażania gospodarki – zgodził się na ich ponowne otwarcie. – Byliśmy zamknięci około półtora miesiąca, więc lubinianie mieli mnóstwo pozycji do zwrócenia. W pierwszy dzień pod bibliotekami ustawiały się bardzo długie kolejki. W samym Pałacyku uzbieraliśmy 12 kartonów, w każdym po około 30-40 pozycji – opowiada dyrektor Mierzejewski.
Początkowo – zgodnie z rządowym rozporządzeniem – książki, który wracały od czytelników, miały trafić na dwutygodniową kwarantannę. W ten sposób miały być bezpieczniejsze dla kolejnych czytających. – Ale rząd ostatecznie zmienił wytyczne dla nas. Wystarczy, że odczekamy 24 godziny i książka może wrócić na półkę. Nasi pracownicy i tak dokładnie ją przeglądają, czy dana pozycja nadaje się do ponownego wypożyczenia, czy może trzeba zmienić jej okładkę i odświeżyć – tłumaczy Marek Mierzejewski.
Czy w czasie epidemii lubinianie chętnie czytają i wypożyczają nowe pozycje? – Nie mamy jeszcze takich statystyk, na początku mieszkańcy chcieli po prostu zwrócić to, z czym zalegali, ale widzimy, że wciąż odwiedza nas wielu Czytelników. Dużo osób dzwoni wcześniej i pyta czy książki są bezpieczne. Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby tak było – zapewnia dyrektor.
Jeśli chcemy skrócić czas pobytu w bibliotece, zawsze możemy też wcześniej zadzwonić i poprosić pracownika, by przygotował dla nas konkretną pozycję. Książki można też zamówić elektronicznie.
Przypomnijmy, że biblioteki w czasie epidemii są otwarte dla mieszkańców w godzinach od 11 do 16. Przed i po otwarciu pracownicy są na miejscu, ale zajmują się segregowaniem zwróconych pozycji, a także dezynfekowanych pomieszczeń.
