O połowę mniej klientów odwiedziło salony CCC w pierwszym tygodniu od ponownego otwarcia sklepów, w porównaniu do analogicznego okresu w 2019 r. Dziś stacjonarne zakupy częściej robią klienci w małych miejscowościach.
W Polsce uruchomiliśmy już wszystkie sklepy, to jest 470. Udało nam się to zrobić już pierwszego dnia, w którym było to możliwe – mówi Jakub Grzelak, dyrektor ds. sprzedaży CCC. – Szybko zaadaptowaliśmy się do nowych warunków pod względem zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom i klientom. Do każdego sklepu zostały dostarczone niezbędne środki ochrony osobistej, stosujemy częstą dezynfekcję, a nasza kadra została przeszkolona pod kątem przestrzegania zwiększonych zasad bezpieczeństwa – zapewnia.
Pierwszy tydzień po otwarciu salonów pokazał, że największy spadek sprzedaży ma miejsce w największych galeriach handlowych. Ten spadek częściowo kompensuje firmie przyzwoity poziom konwersji – przychodzący do sklepu klienci częściej decydują się na zakup towaru i w dodatku jednorazowo kupują więcej produktów.
– Cały czas jest to jednak zbyt krótki okres, by mówić o jakiejkolwiek tendencji rynkowej; na tym etapie sytuacja może zmieniać się z dnia na dzień. Jednocześnie w minionym tygodniu obserwowaliśmy większą liczbę odwiedzających nasze sklepy niż w przypadku wielu innych, często sąsiadujących z nami salonów – wyjaśnia Grzelak.
Zdaniem szefa sprzedaży CCC klientów przyciągają dziś z jednej strony przygotowane przez markę akcje promocyjne, z drugiej – obowiązujące w salonach zasady bezpieczeństwa.
Każdy sklep wyposażony został w maseczki, jednorazowe rękawiczki i płyny biobójcze. Zarówno klienci, jak i pracownicy mają obowiązek zasłaniania twarzy i nosa oraz dezynfekowania rąk. Czyszczone są lady, czytniki, skanery stóp i inne powierzchnie, których dotyka personel i klienci. Personel sprawdza, ilu klientów jest w salonie i czy zachowują wymagany odstęp od innych. Można przymierzać buty, ale zalecane jest używanie do tego jednorazowych skarpetek, które udostępnia sklep.
– Obserwujemy odpowiedzialne zachowanie klientów odwiedzających nasze sklepy stacjonarne. To pozytywne sygnały, ponieważ to, czy będziemy bezpiecznie funkcjonować w tej nowej rzeczywistości, zależy od każdego z nas – podsumowuje Jakub Grzelak.