O tej kradzieży było głośno w społeczności KGHM. Z szafek górników kopalni Rudna zniknęły portfele, markowa odzież, telefony komórkowe czy kluczyki do samochodów, których już po chwili próżno było szukać na parkingu. Od kilku dni mnożą się plotki w tej sprawie, a pracownicy miedziowej spółki zadają pytanie, gdzie była i co wtedy robiła ochrona. Tymczasem policja zatrzymała już sprawcę oraz odzyskała znaczną część skradzionego mienia.
Do zdarzenia doszło w nocy w 19 na 20 lutego na terenie szybu R-9 Zakładów Górniczych Rudna. – Złodziej dostał się do szatni, po czym włamał się do czterech szafek, skąd zabrał mienie o wartości 6 850 złotych, w tym m.in. pieniądze, markową odzież, telefony komórkowe, karty płatnicze i dokumenty pokrzywdzonych. W dwóch szafkach znajdowały się też kluczyki od samochodów, które również zostały następnie ukradzione – relacjonuje sierżant sztabowy Przemysław Rybikowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Polkowicach.
Po wyjściu z budynku mężczyzna poszedł na parking, by znaleźć auta reagujące na piloty przy skradzionych kluczykach. Po chwili, w krótkich odstępach czasu, odjechał osobowym audi i oplem. Łączną wartość obu aut oszacowano na kwotę 24,2 tys. zł.
Zajmujący się tą sprawą polkowiccy kryminalni zatrzymali 41-letniego mieszkańca gminy Grębocice. Policjantom udało się odzyskać oba samochody i znaczną część skradzionego mienia. Zebrano też wystarczający materiał dowodowy, by mężczyzna usłyszał osiem zarzutów kradzieży z włamaniem. Może mu za to grozić nawet 10 lat więzienia.
Miedziowych związkowców niepokoi zarówno sam fakt kradzieży, jak i niezrozumiała ich zdaniem postawa pracowników ochrony.
– Trzeba się tym problemem poważnie zająć już na szczeblu podpisywanych umów z firmami ochroniarskimi. Musimy też ustalić, która z części systemu zabezpieczeń zawiodła – uważa Leszek Hajdacki, szef ZZ PPM oddział ZG Rudna. – Na pewno zastanawia brak zainteresowania człowieka w łaźni, widzącego tam osobę z nożycami. Dziwi też fakt, że nikt ze straży nie zareagował na to, że ktoś otwiera więcej niż jedną szafkę – dodaje działacz, który zwrócił się już do dyrektora kopalni z prośbą o wyjaśnienia. Zdaniem Hajdackiego zasady opisane w regulaminie pracy są dobre, ale w tym przypadku zostały one złamane.
Władze KGHM odmawiają komentowania tej sprawy.