W przyszłym roku lubińskie składowisko odpadów zakończy działalność. Leżące tu śmieci przykryje gruba warstwa ziemi, na której posiana zostanie trawa. Niestety zielone wzgórze zamiast śmieci pojawi się tylko w jednym miejscu – na terenie zarządzanym przez firmę Mundo. Odpady, które leżą tuż obok, w Kłopotowie, najprawdopodobniej będą „zdobić” lokalny krajobraz znacznie dłużej.
Z lotu ptaka widać, jak hałdy śmieci, gromadzonych na miejskim składowisku od blisko trzydziestu lat, stopniowo znikają pod ziemią. W przyszłym roku dobiegnie końca rekultywacja 12-hektarowej kwatery nr 1, na której już nie ma miejsca na odpady.
– Mamy jeszcze kwaterę nr 2, którą w tej chwili wypełniamy. Będzie ona funkcjonowała jeszcze przez około półtora roku – mówi Jan Ziaja, prezes spółki Mundo, prowadzącej składowisko. Po zapełnieniu drugiej kwatery nie będzie już możliwości dalszego składowania odpadów: – Były wcześniej prowadzone prace nad otwarciem w tym miejscu trzeciej kwatery, natomiast decyzją marszałka województwa dolnośląskiego nie dostaliśmy na to zgody. Marszałek stwierdził, że jest na tyle miejsca na innych składowiskach, że nie musimy składować odpadów tutaj – wyjaśnia Ziaja.
W niedalekiej przyszłości śmieci wyrzucane przez lubinian będą zatem trafiały na składowiska w innych miejscowościach. Decyzja marszałka wynika z faktu, że stale rosnące wymogi w zakresie poziomu sortowania odpadów mają radykalnie zmniejszyć liczbę tych, których nie da się poddać recyklingowi i muszą trafić na składowisko. Innymi słowy, nie będziemy potrzebować tak wielu składowisk, jak do tej pory.
Jak twierdzi Jan Ziaja, nowe przepisy w zakresie gospodarowania odpadami umożliwią ich transport na dowolne składowisko w Polsce. Mundo będzie musiało tylko zadbać o jak najniższy koszt tego transportu, aby mieszkańcy nie spotkali się z podwyżką opłat.
Zakończenie działalności składowiska ma jeszcze jeden aspekt. Od kilku lat latem w mieście roznosi się nieprzyjemny zapach. Mieszkańcy winą obarczają obiekt prowadzony przez Mundo, ale władze firmy nie zgadzają się z tym: – Składowisko od wielu lat jest odgazowywane. Mamy tu system rurociągów, który powoduje, że gaz ze składowiska jest gromadzony i przetwarzany na energię elektryczną – argumentuje Ziaja i dodaje: – Wszyscy wiemy, że na tym terenie znajduje się wiele ognisk powodujących odór.
Za jedno z tych ognisk przedstawiciele miejskiej spółki uznają pobliskie nielegalne składowisko w Kłopotowie. Jego usunięcie było przez długi czas niemożliwe, ponieważ prowadząca je firma R-Power Polska od kilku lat nie ma zarządu. Powołany w 2016 r. kurator sądowy nie miał uprawnień do reprezentowania spółki, więc urzędnicy gminy wiejskiej Lubin i Starostwa Powiatowego w Lubinie nie mieli nawet komu wręczyć decyzji nakazującej usunięcie odpadów. Rok temu przepisy uległy jednak zmianie i dzisiaj sąd może wyznaczyć kuratora, który będzie już mógł w pełni reprezentować interesy firmy.
– Brak organów uprawnionych do reprezentacji jakiejkolwiek spółki będącej stroną postępowania administracyjnego wymaga zawieszenia takiego postępowania do czasu odzyskania zdolności do czynności prawnej przez spółkę. Gmina wystąpiła w grudniu ubiegłego roku oraz w styczniu tego roku do właściwych sądów rejestrowych o ustanowienie kuratorów, którzy reprezentowaliby te podmioty w prowadzonym postępowaniu. Do chwili obecnej nie zostali oni ustanowieni, mimo złożonych do sądów wniosków o przyspieszenie rozpoznania tych spraw – informuje Maja Grohman, rzeczniczka prasowa wójta gminy Lubin.
Dopóki w R-Power Polska nie pojawi się oficjalny reprezentant, śmieci będą tam leżeć dalej. W Kłopotowie znajduje się 11 hałd odpadów, które łącznie mają 50 tys. metrów sześciennych objętości. Nie wiadomo, co dokładnie jest na nich składowane, ponieważ udało się zbadać tylko część z nich. Dla mieszkańców okolicznych miejscowości składowisko jest tym bardziej uciążliwe, że od 2015 r. dochodzi na nim do pożarów. Gęsty, czarny dym widać wówczas z odległości kilku kilometrów.
Koszt likwidacji składowiska szacowany jest na prawie 8 mln zł. Gmina na razie jednak nie rozważa ponoszenia tego kosztu: – Dopiero zakończone postępowanie w sprawie usunięcia odpadów jest podstawą do podejmowania dalszych działań. Z uwagi na to, że postępowanie nie jest jeszcze zakończone i nie została wydana stosowna decyzja, nie można przystąpić do usuwania odpadów. Nie do końca jest jeszcze jasne, czy to gmina ma kompetencje w tej sprawie – dodaje Maja Grohman.
Takich wątpliwości nie miały władze gminy Radwanice w powiecie polkowickim, które na koszt samorządu postanowiły usunąć nielegalne składowisko w Jakubowie, płonące w zeszłym roku. Tu jednak w grę wchodzi zaledwie 270 tys. zł, które gmina zamierza odzyskać od przedsiębiorcy prowadzącego tam działalność. Ten sam biznesmen, Janusz G., nielegalnie prowadził składowisko w Głogowie. Władze miasta także postanowiły pokryć koszt usunięcia śmieci, okazało się jednak, że potencjalni wykonawcy oczekują za tę usługę kilkukrotnie wyższej kwoty niż przewidział ratusz – zamiast 4 milionów trzeba byłoby zapłacić co najmniej 11,5 mln zł. Przetarg zatem unieważniono, a nielegalne odpady w Głogowie pozostały.
współpraca: Agnieszka Jankowska/TV Regionalna.pl