Wracamy do drastycznej sprawy fermy w Lisowicach, gdzie blisko 2 tys. kur zostało zagłodzonych z powodu braku pieniędzy na ich utrzymanie. – Ptaki są już kierowane do uboju – informuje Barbara Małecka-Salwach, powiatowy lekarz weterynarii w Legnicy. Sprawą zajmuje się prokuratura.
O dramatycznej sytuacji na fermie w gminie Prochowice pisaliśmy przed tygodniem. Przypomnijmy, że kury były tam przetrzymywane w fatalnych warunkach – przynajmniej przez kilka dni nie otrzymywały paszy ani wody. W trakcie kontroli aktywiści ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki wespół z przedstawicielami inspekcji weterynaryjnej zastali tam stosy martwych zwierząt, które z powodu braku miejsca układano nawet w koszach na śmieci.
Efektem było zgłoszenie sprawy na policję. Jak poinformowała nas st. sierż. Anna Tersa, dokumenty w tej sprawie przekazano Prokuraturze Rejonowej w Legnicy. Prokuratorzy zajmują się również pożarem, który wybuchł w jednym z kurników już po nagłośnieniu sprawy.
W obawie o los kur Otwarte Klatki zaproponowały, że znajdą dla nich nowe miejsce. To okazało się jednak zbędne, co potwierdziła ostatnia kontrola.
– Co najważniejsze, zwierzęta otrzymują już paszę. W dwóch kurnikach znaleźliśmy w granicach 11 martwych kur. Biorąc pod uwagę stan z ubiegłego tygodnia, sytuacja uległa znaczącej poprawie – relacjonuje Bartosz Zając ze Stowarzyszenia.
Jakie są dziś plany właściciela fermy kur reprodukcyjnych, o której w ostatnim czasie usłyszał już cały kraj?
– Ptaki są obecnie kierowane do uboju. To wola właściciela, który zapewnia już paszę w odpowiednich dawkach – informuje Barbara Małecka-Salwach, powiatowy lekarz weterynarii. – Zanim zwierzęta, które przetrwały zostaną skierowane do uboju, skontroluje je lekarz weterynarii. Zanim zostaną sprzedane, muszą mieć wystawione świadectwo zdrowia – precyzuje procedury Małecka-Salwach.
fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki