Strajk nauczycieli zagrozi egzaminom. Zalewska: To niemożliwe (WIDEO)

Anna Zalewska, minister edukacji narodowej

Ogólnopolski strajk w oświacie jest już praktycznie przesądzony. Żeby do niego nie doszło, musiałby stać się cud, bo za taki należałoby chyba uznać spełnienie przez rząd postulatu nauczycieli o wzroście wynagrodzeń o tysiąc złotych. Na wczorajszej konferencji Związku Nauczycielstwa Polskiego padły już konkretne daty, w tym ta najważniejsza dotycząca rozpoczęcia samego strajku. Odwołanych zajęć w szkołach należy się spodziewać od 8 kwietnia, czyli dwa dni przed egzaminami gimnazjalnymi. Tymczasem minister edukacji narodowej Anna Zalewska jest przekonana, że do strajku nie dojdzie i zapewnia, że wszystkie egzaminy się odbędą.

Dziś w większości szkół w całej Polsce rozpoczęły się referenda, które potrwają do 25 marca. Jest to ostatni etap procedury sporu zbiorowego pomiędzy środowiskiem nauczycieli a Ministerstwem Edukacji Narodowej, w który weszło 78 procent placówek oświatowych w kraju. Przedstawiciele ZNP przy każdej okazji podkreślają, że działają zgodnie z prawem. Dlatego też, zanim dojdzie do realnych działań strajkowych, musieli przejść przez wszystkie etapy sporu zbiorowego.

– Na naszym terenie jest 37 takich placówek. Żeby referenda były ważne, musi w nich wziąć udział minimum połowa załogi, bez względu na przynależność związkową, z czego za strajkiem musi się opowiedzieć co najmniej 50 procent z nich – tłumaczy Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP.

Treść pytania referendalnego brzmi:

„Czy wobec niespełnienia żądania dotyczącego podniesienia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku jesteś za przeprowadzeniem strajku począwszy od 8 kwietnia bieżącego roku?”

Beata Goldszajd, prezes lubińskiego oddziału ZNP

Przypomnijmy, że nauczyciele zrzeszeni w związkach domagają się przede wszystkim podwyżek w wysokości 1000 zł brutto. – Taki zgłosiliśmy postulat, ponieważ od wielu lat nie było żadnych podwyżek w oświacie. My już jesteśmy tak słabo opłacani, że nikt się z nami nie liczy i zwyczajnie się z nas śmieją. Dojdzie do tego, że nie będzie komu uczyć i nabór do zawodu będzie negatywny. Przyjdzie ten, kto nie znajdzie innej pracy. A to z pewnością nie będzie dobre dla wychowania dzieci i młodzieży. Kwestia wzrostu zarobków to jest wierzchołek góry lodowej – mówi działaczka związkowa z Lubina.

Strajk w oświacie ma się rozpocząć w poniedziałek 8 kwietnia i potrwać do odwołania. Nauczyciele, którzy wezmą udział w strajku, tego dnia i podczas kolejnych dni wprawdzie przyjdą do szkół, ale nie będą pracować. Termin 8 kwietnia nie jest przypadkowy, bowiem kilka dni później rozpoczynają się egzaminy w gimnazjach i szkołach podstawowych.

Tymczasem w dzisiejszym wywiadzie w telewizji TVN24 szefowa resortu edukacji z pełną stanowczością stwierdziła, że egzaminy nie są zagrożone, a sam strajk jest niemożliwy. – Nie traktuję tego jako przystawiony pistolet do głowy, dlatego że rozmawiam z nauczycielami, a nie tylko ze związkami zawodowymi. Nauczyciele wiedzą, na czym polega odpowiedzialność za egzaminy i dobrze wiedzą, że to nie lata 1992-93, kiedy doszło do strajków i można było przełożyć jakiekolwiek egzaminy. To jest po prostu niemożliwe – mówiła Anna Zalewska. – Minister edukacji nie może przekładać terminów (egzaminów – przyp. red.). Zresztą są one tak ułożone i w takim rytmie, że trzeba zdążyć z oceną tego egzaminu przed końcem roku szkolnego. Jestem przekonana i chcę uspokoić rodziców: egzaminy się odbędą. Wierzę w odpowiedzialność związków zawodowych i nauczycieli – uważa minister, dodając, że resort wydał na podwyżki dla nauczycieli 5,4 mld zł.

Do wypowiedzi Zalewskiej odniósł się prezes ZNP Sławomir Broniarz: – Ja nie wiem, z kim pani minister negocjuje, natomiast jeżeli w dalszym ciągu w przestrzeni publicznej pojawiają się te same deklaracje, zapowiedzi i puste zwroty, to ja nie rokuję dobrze jakimkolwiek negocjacjom. Od grudnia ubiegłego roku nic w tej sprawie się nie zmieniło. To po pierwsze, a po drugie pani minister stale prezentuje pogląd, że wydaje miliardy na pracę nauczycieli, tyle tylko, że ten iloraz w dzieleniu na kilkaset tysięcy moich koleżanek i kolegów daje wielkość na poziomie 120 lub 160 zł na etat.


Materiał filmowy TV Regionalna.pl:

Dodaj komentarz