Rada społeczna legnickiego szpitala, której wkrótce kończy się sześcioletnia kadencja, podsumowała swą pracę na rzecz lecznicy. Gremium przypomina, że ma jedynie głos doradczy i że pracuje społecznie. W sumie przez ten czas spotkało się 40 razy.
– Sześć lat temu to był jeden z najbardziej zadłużonych polskich szpitali – przypomina przewodnicząca rady, Jadwiga Szeląg. Musieliśmy negocjować z komornikiem, by pozwolił załodze wypłacać w ratach pensje. Wtedy nie było żadnych inwestycji i zakupów – dodaje szefowa gremium, która jest radną sejmiku z PO oraz lekarzem prowadzącym praktykę w Złotoryi.
Od tego czasu szpital wymienił aż dwie trzecie swojej aparatury, pozbył się azbestu z elewacji ogromnych rozmiarów budynku, a wszystko za sprawą 40 mln zł, które na te cele udało się zdobyć z różnych źródeł zewnętrznych.
Dla wiceprzewodniczącego rady, posła PO Roberta Kropiwnickiego, najważniejsze było uruchomienie oddziałów kardiochirurgii oraz radioterapii. Problemem pozostaje 20 mln zł, o które szpital sądzi się z Narodowym Funduszem Zdrowia. Placówka nie otrzymała pieniędzy za tzw. nadwykonania za lata 2009 oraz 2011-2013.
W skład rady wchodzili ponadto Maciej Kupaj, Dorota Ferfecka i Alicja Sokołowska. – Wszyscy pomagaliśmy szpitalowi, jak tylko mogliśmy, choć w niektórych miastach takie gremia przeszkadzają dyrekcji placówek. U nas było odwrotnie – zapewniają członkowie rady.