– Dyrektor Szymkowiak wydał decyzję bezpodstawnie. Legnica leży na zachodzie, ale nie na Dzikim Zachodzie – tak legniczanin Józef Wojciechowski komentuje odpowiedź na skargę, którą wraz z rodzinami innych ofiar legnickich wypadków drogowych wysłał do radnych. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Złotoryi.
Frustracja Wojciechowskiego i innych rodzin ofiar wypadków drogowych w Legnicy miała swój początek po tym, gdy dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Andrzej Szymkowiak zapowiedział usunięcie nagrobków i krzyży z przestrzeni miejskiej.
– W mieście są miejsca stworzone w tym celu. Na cmentarzu możemy przecież upamiętnić zmarłych i zadecydować o tym, jaki pomnik powinien tam stanąć – tłumaczył we wrześniu.
Sprawa dotyczyła Józefa Wojciechowskiego, który samowolnie postawił przy ul. Wrocławskiej nagrobek, lub jak woli go nazywać – tablicę, upamiętniającą śmierć syna Damiana. Nie przyjmował argumentów o zajęciu pasa drogowego, postanowił zatem połączyć siły z rodzinami innych ofiar, które również ustawiły w mieście podobne symbole. Najpierw wspólnie napisali do prezydenta skargę na szefa ZDM, a gdy dotarła do nich niezadowalająca odpowiedź, podobne pismo wystosowali do radnych. Ci uznali, że Szymkowiak postąpił zgodnie z literą prawa. Oficjalna odpowiedź trafiła do interweniujących legniczan wczoraj.
– Nasza skarga została uznana za bezzasadną. Rada uznała, że w pełni zgadza się z decyzją dyrektora ZDM-u. Nie rozumiemy, dlaczego tak postąpili – komentuje ojciec tragicznie zmarłego Damiana (29 l.).
Mimo braku poparcia w ratuszu legniczanie zapowiadają, że się nie poddadzą. Wcześniej, choć już po tym, gdy nagrobki i krzyże zniknęły z miejskiego krajobrazu, zgłosili sprawę prokuraturze w Legnicy. Ich doniesienie ostatecznie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Złotoryi.
– Byłem przesłuchiwany, a później zawiadomiono mnie, że prokuratorzy podjęli ten temat – mówi Józef Wojciechowski.
– Potwierdzam, że Prokuratura Rejonowa w Złotoryi prowadzi śledztwo w tej sprawie – informuje prokurator Lidia Tkaczyszyn.
Wszystko wskazuje na to, że nieprzychylne stanowisko zarówno władz miasta, jak i radnych nie zniechęci Wojciechowskiego i jego sprzymierzeńców.
– Dziś czekamy na wyniki śledztwa. Nadal uważamy, że dyrektor Szymkowiak wydał decyzję bezpodstawnie. Legnica leży co prawda na zachodzie Polski, ale nie na Dzikim Zachodzie! Każdy człowiek ma prawo popełnić błąd, a urzędnik jest od tego, by go poinstruować, pomóc, a nie wydać decyzję administracyjną, która zamyka drogę do odwołania – kończy poirytowany legniczanin.
Do sprawy wrócimy.
Małe tablice przy drodze Szymkowiak zauważył, szkoda że nie zwrócił uwagi na dwie szpecące nasze miasto „dziury”. Jedna to plac byłego „Manhatanu”, a druga to duży obszar parkingowy vis a vis Zamku. Nie wspomnę że zaparkowanie aut w pobliżu czasem graniczy z cudem, a na takim placu miasto by zarabiało pieniądze.