Jego krewniacy już dawno odlecieli do ciepłych krajów, a on został. Właściwie nie wiadomo dlaczego, bo wszystko wskazuje na to, że jest zdrowy i może latać. W Gogołowicach, w ogródku pani sołtys zamieszkał bocian. Znalazł tam sobie towarzystwo… dwóch sztucznych ogrodowych bocianów.
– Lubi surowe mięso, wątróbkę i ryby. Nie tknie kiełbasy ani schabowego – mówi Urszula Kwaśna, sołtys Gogołowic, która zajęła się boćkiem. – Zjawił się jakiś tydzień po tym jak odleciały wszystkie bociany. Mąż robił coś na podwórku i nagle coś go z tyłu szturchnęło. Gdy się odwrócił, zobaczył bociana – opowiada pani Urszula.
Z początku rodzina jedynie spoglądała na ptaka, który kręcił się w okolicy. Myśleli, że jeszcze odleci. – Zawiadomiliśmy gminę, a gdy zrobiło się zimno, zaczęliśmy go dokarmiać – mówi sołtys Gogołowic.
Ptak dumnie kroczy po podwórku wokół domu, najwięcej czasu spędzając w pobliżu ogrodowych bocianów. Niektórzy pół żartem, pół serio mówią, że może to ich widok sprawił, że ptak postanowił zostać. Przyzwyczaił się też do domowników, zdarza się, że zawołany, pójdzie za człowiekiem.
– Tutaj w pobliżu ma swoje gniazdo – wskazuje do góry pani Urszula. – Boimy się, że gdy zrobi się naprawdę zimno, to bocian nie przeżyje. Co rano z obawą zaglądam do ogródka przez okno, sprawdzając, czy nadal się tam kręci – dodaje.
Gmina wiejska Lubin potwierdza, że wie o bocianie, który postanowił przezimować w Gogołowicach. Jednak pomóc ptakowi wcale nie będzie tak łatwo.
– Koniec października to zazwyczaj ostateczny termin, w którym bociany powinny odlecieć z Polski do ciepłych krajów. Ten gogołowicki pozostał, choć nie wiadomo dlaczego tak się stało. Jest ptakiem lotnym, nie ma zewnętrznych ułomności, ale jednak został i z tym problem trzeba się zmierzyć – mówi Maja Grohman, rzecznik wójta gminy Lubin. – Gmina podejmuje działania w celu pomocy bocianowi i doprowadzenia do jego odłowu. Ale dotychczasowe dwie próby zakończyły się niepowodzeniem. Jest to w pełni sprawny ptak, który przed tym odłowem się broni. Cały czas jesteśmy w kontakcie z ornitologami i szukamy rozwiązania, które pozwoli doprowadzić tę sprawę do szczęśliwego zakończenia. Pojawił się nowy pomysł, który mamy nadzieję pozwoli na odłów bociana i umieszczenie go w przytulisku dla ptaków w Myśliborzu, ponieważ w naszej opinii na wolności nie przeżyje – dodaje Grohman.
Gogołowicki bociek to z pewnością okaz dość nietypowy. Jak mówi sołtys, nie pamięta, żeby wcześniej jakiś bocian został w tej wsi na zimę. Również władze gminy nie przy przypominają sobie podobnej sytuacji. Owszem zdarza się, że pomagają bocianom, ale chorym, które nie mogą latać. Ostatnia taka interwencja dotyczyła ptaka, który podczas ubiegłorocznych wakacji w Gorzycy wypadł z gniazda.
– Wtedy bocian został umieszczony w szkółce dla ptaków w Myśliborzu, gdzie uczył się latania i życia na wolności, by jesienią mógł samodzielnie odlecieć z Polski – dodaje Maja Grohman.