W związku z wyjątkowym jubileuszem piłkarskiego Zagłębia Lubin, rozpoczynamy dla państwa historyczną serię, w której byli działacze, zawodniczy, trenerzy, a także wieloletni kibice, wspominają swoją przygodę z miejscowym klubem. Rozpoczynamy nietypowo, bo od zmiany nazwy drużyny z Górnik Lubin na Zagłębie, którą zawdzięczamy między innymi Edwardowi Szurlejowi. Zapraszamy do lektury.
Z Zagłębiem Lubin związany w latach 1965-1970. Jako wykonawca Zagłębia Miedziowego dokonał zmiany nazwy klubowej z Górnik Lubin na Zagłębie Lubin (zmiana szyldu odbyła się w 1966 roku). Edward Szurlej, to wybitna postać miedziowego klubu. Kolokwialnie mówiąc był posłańcem, dzięki któremu miedziowy klub nosi obecnie swoją nazwę.
– Przedsiębiorstwo Budowy Kopalń było prócz kombinatu jedynym, które budowało Zagłębie. Byliśmy realnym wykonawcą Zagłębia Miedziowego i wzięliśmy pod patronat MKS Zagłębie – wspomina Edward Szurlej, działacz Zagłębia.
Jak podkreśla działacz, aby otrzymać w tamtym czasie dotację z Centralnej Rady Związków Zawodowych, gdzie przewodniczącym Federacji Sportu był były pięściarz Adamski, należało zmienić nazwę na typowo klub górniczy. – Wtedy właśnie jak powiedział nam przewodniczący Federacji Sportu Związków Zawodowych, otrzymamy pieniądze. Udaliśmy się więc do Warszawy, z uprzednio przygotowanym pismem, w którym zawarliśmy zmianę nazwy zespołu. Fundusze jak było mówione wcześniej, oczywiście otrzymaliśmy. Była to kwota dwustu tysięcy złotych. Na tamte czasy, to duża suma – komentuje wykonawca Zagłębia Miedziowego.
Następny krok, budowa zespołu. – W Polsce byliśmy drugą drużyną, która w nazwie miała Zagłębie. Oczywiście chodzi o Sosnowiec. Prezesem był Minister Górnictwa, Franciszek Wszołek. Zaprosił nas do Katowic, a następnie odbyło się spotkanie w sosnowieckim klubie. Podpisana została dwustronna umowa o współpracy naszych klubów. No miało wspaniałe owoce – podkreśla Edward Szurlej.
Dzięki współpracy do budującego zespół Lubina, trafiło sporo wybornego sprzętu. – Otrzymaliśmy trzydzieści kompletów butów, dresów czy piłek. Była to wspaniała sprawa – wspomina działacz.
Przyszedł czas na kompletowanie drużyny. Znający środowisko piłkarskie z Górnego Śląska Edward Szurlej, miał sporą wiedzę na temat tamtejszych zawodników.
– Pochodzę z Zabrza i tamtejsze środowisko nie było mi obce. Otrzymaliśmy informację, że w Rudzie Śląskiej jest kilku wybornych graczy. Między innymi Rudolf Konieczny czy Robert Pyzik (w Lubinie grał trzy miesiące, później zrezygnował). W późniejszym czasie ściągnęliśmy Stanisława Flądro, Edka Kiciora, obu z Wałbrzycha. Do Lubina zaczęli napływać też działacze tacy jak Julian Borek, który później założył sekcję bokserską, której trenerem był Paździor – podkreśla Edward Szurlej. – Cieszę się ogromnie, że miałem choć mały wkład do klubu, który dziś znamy jako KGHM Zagłębie Lubin – podsumowuje były działacz.