Sześciolatka obcięła włosy na perukę dla chorej Julki

Sześcioletnia Kalinka obcięła włosy na perukę dla Julki (fot. Salon Fryzjerski Malia;)

Kalinka Kurek wygląda jak mały, jasnowłosy aniołek. Ale to bardzo mądra dziewczynka. Sześciolatka zdecydowała obciąć swoje piękne, długie włosy, by oddać je na perukę dla sąsiadki Julii Sołoguby. Bo dziś każdy z przyjaciół, znajomych, ale też pozornie obcych osób robi, co może, by wyrwać Julkę ze szponów białaczki. W najbliższą sobotę każdy z nas będzie mógł pomóc – wystarczy przyjechać do Koźlic w gminie Rudna, gdzie odbędzie się festyn na rzecz chorej 10-latki.

Mama Julki nie kryje, że choroba córki bardzo ją przytłacza. – Julka właśnie kończy drugą dawkę chemii. Boli ją brzuszek, ostatnio na oczkach pojawiła się opryszczka. To skutek uboczny leczenia, podobno normalna przypadłość, ale córka przez trzy dni nie mogła otworzyć oczu – opowiada Joanna Sołoguba. – Bardzo ciężko patrzeć na cierpienie dziecka – dodaje, nie kryjąc łez.

Rodzina wie, że musi walczyć. Najważniejsze, by cały czas wierzyć, że choroba przyszła na chwilę i zaraz odpuści, a Julka znów będzie mogła cieszyć się dzieciństwem. Wokół rodziny Sołogubów jest mnóstwo dobrych ludzi, którzy nie pozwalają im myśleć inaczej. – I tym wszystkim ludziom chcemy bardzo podziękować. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak wiele osób będzie chciało nam pomóc – mówi mama dziewczynki, wymieniając m.in. szkołę Julki – z dyrekcją i wychowawczynią, wszystkich, którzy oddają krew i zapisują się jako dawcy szpiku oraz organizatorów sobotniego festynu.

Piknik odbędzie się w Koźlicach, gdzie mieszka Julcia wraz z rodziną. Ale dojechać będzie mógł każdy, bo z Lubina spod jamników będą odjeżdżać darmowe autobusy. – Biorąc się za organizację tego pikniku, nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, bo robimy to po raz pierwszy. Ale teraz, kiedy widzę, jak wiele osób zaangażowało się w pomoc, jestem pewna, że Julka pokona tę chorobę, nie może być inaczej. Zresztą ostatnio powiedziałam jej starszej siostrze, że my Julki temu dziadostwu nie oddamy. Będziemy o nią walczyć! – podkreśla Aleksandra Kurek, sołtys Koźlic.

To właśnie córka pani Aleksandry, Kalinka, zdecydowała obciąć swoje włosy na perukę dla Julki. Chemioterapia powoduje bowiem, że włosy dziewczynki zaczynają już wypadać. – Ta historia z włosami Kalinki też dowodzi, że nic nie dzieje się bez przypadku. Córka już kiedyś chciała je obciąć, bo widziała jak jej kolega w przedszkolu zapuszczał włosy, by później przekazać je choremu dziecku. Ale to ja nie mogłam się przekonać do tego pomysłu. To były jej pierwsze włoski, nigdy nie obcinane – opowiada pani Aleksandra. – Później okazało się, że w Lubinie zamknięto salon, gdzie można oddać włosy dla fundacji walczących z rakiem, innym razem fryzjerka nagle musiała odwołać wizytę. Ale teraz, gdy Kalinka usłyszała o chorobie Julki, była pewna, że musi właśnie jej oddać swoje włoski. I ja też wiedziałam, że to jest ten moment. Jestem bardzo dumna z mojej małej córeczki – zapewnia.

Włosy dla Julki przekazało jeszcze kilka innych dziewczynek. Jedna ze znajomych rodziny Sołogubów i dwie jej koleżanki z klasy. – Pani Krysia, wychowawczyni Julki, zaraz po komunii rozmawiała z dziećmi z klasy Julii. Tłumaczyła im jakie są skutki tej choroby. Najpierw jedna z koleżanek zdecydowała się obciąć swój piękny warkocz, później jeszcze jedna – opowiada Bożena Małek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Lubinie. – Myślę, że trzeba nagłaśniać takie postawy i tłumaczyć dziewczynkom, że w ten sposób mogą bardzo pomóc chorym dzieciom. Dla każdej dziewczynki to ogromna strata, kiedy nagle wypadają jej włoski – podkreśla.

W Lubinie włosy na peruki dla dzieci walczących z białaczką przyjmuje Salon Fryzjerski Malia z ulicy Pawiej. Włosy można obciąć bezpłatnie, dziecko otrzymuje certyfikat, potwierdzający, jakim jest bohaterem, a specjalnie zapakowane włosy trafiają do Fundacji „Mówimy NIEborakowi”, która za darmo przygotowuje peruki dla dzieci. – Swoje nowe włosy Jucia powinna dostać za miesiąc lub dwa – mówi mama dziewczynki.

Póki co, potrzebne będą pieniądze na dalsze leczenie Julki. Dlatego tak ważne jest, by jak najwięcej osób przyjechało na festyn do Koźlic. – Nie potrzebujemy ludzi z wypchanymi portfelami. Wystarczy, żeby każdy kupił symboliczną cegiełkę za 20 zł. Grosz do grosza i będziemy mogli pomóc, a także przekazać rodzinie siłę i energię do walki z chorobą – zachęca Aleksandra Kurek.

Więcej na temat festynu można przeczytać TUTAJ .

Dodaj komentarz