LZS-owi Żelazny Most nie udało się zdobyć pierwszych punktów w tym sezonie. Tym razem podopieczni Wiktora Bartkowicza przegrali na własnym boisku z Viktorią Borek 3:12.
Outsider grupy I legnickiej B-klasy już do przerwy przegrywał różnicą trzech bramek, czego powodem była słaba gra w defensywie.
– Na pewno dwie pierwsze bramki wpadły przez błędy w obronie, chociaż dwie decyzje sędziego były dla mnie co najmniej dyskusyjne, co skutkowało automatycznie bramką i potem się posypało. Mieliśmy swoje szansę, wiadomo niewykorzystane ale były. – mówił w przerwie meczu Wiktor Bartkowicz, trener LZS-u Żelazny Most.
Szkoleniowiec LZS-u miał pretensję do sędziów niedzielnego spotkania, którzy według niego nie stanęli na wysokości zadania.
– Takie decyzje sędziów budzą agresję. Na przykład wejście z tyłu zawodnika, dla mnie każde takie wejście nawet gdy nie jest faulem to jest kartonik, a tutaj nie było nic. Tak to się zaczyna i potem inny powie, że skoro można to ja też i zaczyna się kosiara. To nie pierwszy mecz, w którym nasz kancerują. Może to dlatego, że nie za bardzo nam idzie. – dodaje szkoleniowiec LZS-u Żelazny Most.
Po trzech wiosennych kolejkach drużyna trenera Bartkowicza wciąż pozostaje bez punktów, choć już na inauguracje mogła zapunktować w Kwielicach.
– Pozostaje niedosyt z pierwszego meczu, ponieważ pod koniec mieliśmy wapno i go nie wykorzystaliśmy. Rywalom sędzia uznał bramkę, której nie było. Wahali się, wahali czy piłka przeszła całym obwodem przeszła a ona nawet nie była na linii. – kończy Wiktor Bartkowicz.