Trudna jesień Kłosa, Hołówka ratunkiem!

Kłos Moskorzyn rundę jesienną zakończył na drugim miejscu w grupie I legnickiej B-klasy. Podopieczni Marka Migo w tabeli ustąpić musieli jedynie LZS-owi Ostaszów.

Drużyna z Moskorzyna zanotowała bardzo dobry początek sezonu 2017/2018. W sześciu pierwszych meczach Kłos zdobył komplet punktów, choć w większości przypadków zwycięstwa nie były zbyt przekonywujące. Już w pierwszej kolejce podopieczni Marka Migo mieli sporo problemów, bo do 77. minuty przegrywali z Viktorią Borek. Dzięki rewelacyjnej końcówce i bramkach Eryka Stankiewicza, Łukasza Migo i Jarosława Wajdnera udało się odwrócić losy meczu i wygrać 4:2. W kolejnych meczach nie było wcale łatwiej, bo Kłos wygrał z Tęczą Kwielice, GLKS Gaworzyce i Zrywem Kotla po 1:0, a w starciu ze Spartą Przedmoście dopiero w doliczonym czasie gry wygraną dał Paweł Hołówka. Tak naprawdę jedyne przekonywujące zwycięstwo podopieczni Marka Migo odnieśli w starciu z Odrą Grodziec Mały, które wygrali aż 10:0.

Komplet punktów w sześciu meczach pozwolił Kłosowi zasiąść na pozycji lidera, jednak przed zespołem z Moskorzyna był jeszcze najważniejszy mecz rundy. Z Ostaszowa podopieczni trenera Migo wrócili bez punktów. To nie podłamało Kłosa, który w dwóch kolejnych spotkaniach zdobył komplet punktów i wydawało się, że do końca rundy będzie deptał po piętach LZS-owi. Końcówka rundy była jednak w wykonaniu drużyny z Moskorzyna tragiczna. W dziesiątej kolejce zremisowała ona w Wierzchowicach z miejscowym Amatorem, zaś w ostatniej na własnym boisku uległa Perle Potoczek. Jak się później okazało, gdyby Kłos w tych meczach zdobył komplet punktów to przezimowałby na pozycji lidera grupy I legnickiej B-klasy. Tak się nie stało i zamiast patrzeć z góry podopieczni Marka Migo mają cztery punkty straty do LZS-u Ostaszów.

W Moskorzynie nikt nie zamierza załamywać rąk i klub wciąż nie rezygnuje z walki o awans jednak, żeby Kłos był w stanie tego dokonać to przede wszystkim musi poszukać drugiego napastnika. Już w rundzie jesiennej mogliśmy zauważyć, że gdy na boisku nie ma najlepszego strzelca drużyny Pawła Hołówko to ofensywa wicelidera nie funkcjonuje tak jak powinna. Na potwierdzenie tych słów wystarczy przytoczyć jedną statystykę: Hołówka zdobył trzynaście bramek, zaś drugi najlepszy strzelec Kłosa, czyli Grzegorza Szamocki jedynie cztery a klub, który chce walczyć o awans nie może aż tak bardzo uzależniać się od jednego zawodnika.

Podsumowanie grupy I legnickiej B-klasy można zobaczyć w programie „Piłkarskie Niższe Ligi”, w którym gościem był trener Kłosu Moskorzyn – Marek Migo.

 

Dodaj komentarz