Po porażce z Chrobrym Głogów Miedź znów straciła punkty na własnym stadionie. Tym razem legniczanie tylko zremisowali ze Stomilem Olsztyn 2:2, choć już w 9. minucie prowadzili 2:0. Po zmianie stron goście wrócili z dalekiej podróży i urwali faworytom punkt, mimo że przez ponad pół godziny musieli grać w osłabieniu.
Po porażce w derbowym pojedynku legniczanie chcieli zrehabilitować się przed własną publicznością, mierząc się z dwunastym w I-ligowej tabeli Stomilem. Od pierwszej minuty zaatakowali bramkę przyjezdnych i opłaciło się, bo już w 3. minucie wyszli na prowadzenie! Rzut wolny sprzed pola karnego wykonywał Petteri Forsell. Wydawało się, że strzegący dostępu do siatki Piotr Skiba poradzi sobie z jego strzałem, ale zamiast złapać piłkę, odbił ją przed siebie, a tam czyhał już Grzegorz Bartczak, który wślizgiem dał swojemu zespołowi prowadzenie. Miedź chciała pójść za ciosem i to się udało. Już w 9. minucie gospodarze wywalczyli kolejny stały fragment gry. Do futbolówki ponownie podszedł najlepszy strzelec zaplecza ekstraklasy – Forsell. Tym razem uderzenie było jeszcze lepsze i Fin mógł cieszyć się z kolejnego trafienia. W późniejszych fragmentach tej części meczu ekipa Ryszarda Tarasiewicza stworzyła jeszcze okazje do zdobycia bramki, ale zabrakło precyzyjnego wykończenia. Z kolei Stomil najbliższy zmniejszenia strat był po szybkiej kontrze w 38. minucie. Goście grali w Legnicy słabo i nie potrafili odpowiedzieć na ataki Miedzi.
Po zmianie stron kibice spodziewali się kolejnych goli i zobaczyli je. Sęk w tym, że zamiast na trening strzelecki zielono-niebiesko-czerwonych musieli patrzeć, jak goście w ciągu zaledwie dwóch minut wyrównują stan rywalizacji. Już w 49. minucie do protokołu sędziego jako zdobywca bramki trafił Paweł Wojowski, który wykorzystał dogranie Grzegorza Lecha. Po chwili Igor Biedrzycki wyskoczył najwyżej do piłki wrzuconej na pole karne przez Tsubasę Nishiego i było już 2:2. Radość olsztynian nie trwała jednak długo. Od 57. minuty musieli grać w osłabieniu po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Jarosław Ratajczak. Ofiarą brutalnego ataku był kapitan legniczan, Wojciech Łobodziński.
W ostatnich fragmentach meczu Miedź próbowała skorzystać z przewagi, ale goście nawet w 10 prezentowali się lepiej niż w pierwszej połowie, gdy grali w komplecie. Trener Tarasiewicz posłał na boisko Michała Bartkowiaka i Mariusza Rybickiego, ale nawet skrzydłowi ze świeżym zapasem sił nie byli w stanie wypracować stuprocentowej okazji do strzelenia gola na wagę trzech punktów. Ekipy podzieliły się zatem punktami, z czego zdecydowanie bardziej zadowoleni będą gracze Stomilu.
Miedź Legnica – Stomil Olsztyn 2:2 (2:0)
Miedź: Kapsa – Bartczak Ż, Stasiak Ż, Midzierski, Potouridis – Łobodziński (66. Bartkowiak), Daniel (82. Rybicki), Forsell, Rasak, Marquitos Ż – Djermanović (46. Vojtus).