Deszcz pokrzyżował plany uczestnikom „Dnia Bez Samochodu”. Ze względu na coraz to większe opady, organizatorzy postanowili zawrócić obie grupy, czyli rowerzystów i śmiałków, którzy zdecydowali się na ponad czterokilometrową trasę pieszo.
„Dzień Bez Samochodu” zainaugurowały osoby, które zdecydowały się wziąć udział w spacerze po lubińskich parkach. Już w dniu imprezy podjęto decyzję o zmniejszeniu ilości terenów rekreacyjnych, które zaplanowano odwiedzić podczas marszu. Przyczyną były coraz to bardziej intensywniejsze opady deszczu.
Pierwszym miejscem, w które trafili spacerowicze, był Park Kopernika znajdujący się między Kościołem pw. Matki Boskiej Częstochowskiej a I LO. Tam, Jan Doleziński przedstawił po krótce historię parku i opisał rodzaje zadrzewienia występujące w tej lokalizacji.
Kolejnym etapem był Park im. Józefa Piłsudskiego. Najpierw szybkie wspólne zdjęcie w altanie, a następnie pod pomnikiem Marszałka krótka historia. – Otaczające nas mury obronne w czternastym wieku zastąpiły drewnianą palisadę. Ważnym punktem jest też jedyna ocalała z kilkunastu, Baszta Głogowska – mówił do uczestników Jan Doleziński, wiceprezes STP Wędrowiec.
W momencie przejścia do trzeciego Parku, jakim był Skwer im. Jana Wyrzykowskiego, uczestnicy spaceru spotkali się na trasie z rowerzystami, którzy pod eskortą policji przejeżdżali właśnie Aleją Niepodległości. Jak się okazało po chwili, był to ostatni etap podróży dla obu grup. Organizatorzy ze względu na bezpieczeństwo postanowili zakończyć inicjatywę. Wszyscy wrócili pod Halę RCS, gdzie rozpoczęto losowanie nagród. Na koniec dodamy tylko, że najmłodszy uczestnik miał dziesięć miesięcy i pokonał dystans w spacerówce.
Fot. Mariusz Babicz
.