W meczu 19. kolejki Nice I Ligi Miedź przegrała z GKS-em Katowice 0:1 (0:0) po bramce Wojciecha Kędziory. Legniczanie od 15. min grali w osłabieniu, bo czerwoną kartkę obejrzał obrońca de Amo Perez.
Scenariusz, jaki przed meczem bez trudu nakreślali zarówno kibice, jak i obserwatorzy był jasny: GKS zacznie defensywnie, skupiony na obronie dostępu do własnej bramki i szukaniu kontr, a Miedź postara się zdominować rywala i będzie cierpliwie budować akcje pod szesnastką Sebastiana Nowaka. Sęk w tym, że założenia te bardzo szybko wzięły w łeb, bo już w 13. minucie Andreja Prokić urwał się obrońcom, a przed wyjściem sam na sam z Łukaszem Sapelą powstrzymał go de Amo. Arbiter nie miał wątpliwości i ukarał obrońcę Miedzi czerwoną kartką. Grający w osłabieniu legniczanie dali się zepchnąć gospodarzom do obrony i powinni przegrywać już do przerwy, ale między słupkami przytomnie spisywał się Sapela. Swoje zrobili też snajperzy GKS-u, którym w pierwszych trzech kwadransach brakowało zimnej krwi. Szczególnie wychowanemu w Zagłębiu Lubin Adrianowi Błądowi, który zmarnował aż dwie dogodne szanse. Najpierw w 15. min, gdy po jego uderzeniu piłka odbiła się od poprzeczki, a później – w 42. min, kiedy zamiast do siatki futbolówka po jego strzale wpadła w rękawice golkipera zielono-niebiesko-czerwonych. O niedosycie mógł też mówić inny były gracz miedziowych, a obecnie najlepszy snajper ekipy Piotra Mandrysza – Wojciech Kędziora. Doświadczony napastnik pomylił się już w doliczonym czasie gry, dając Sapeli szansę na skuteczną interwencję po uderzeniu głową. Do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, z czego zdecydowanie bardziej zadowoleni mogli czuć się podopieczni Dominika Nowaka.
Po zmianie stron rezultat wciąż się nie zmieniał, ale napór katowiczan rósł. Kolejną okazję zmarnował Błąd, bliski szczęścia był też Grzegorz Goncerz, jednak przełamanie wreszcie nadeszło. W 64. min do dośrodkowania najwyżej wyskoczył Kędziora i strącona przez niego piłka wpadła do bramki Sapeli tuż przy słupku. Ten gol wlał dużo spokoju w poczynania GKS-u. Grająca w osłabieniu Miedź nie miała nic do stracenia, więc legniczanie ruszyli do przodu, co przyniosło kilka szans na wyrównanie. Choćby te z 67., 71. i w 84. min, kiedy kolejno uderzali: Tomislav Bożić, Mladen Bartulović i Paweł Zieliński. Tymczasem gospodarze groźnie kontrowali, wykorzystując błędy zmęczonych rywali. W 88. min emocje mógł zakończyć Goncerz, jednak stojąc 11 metrów przed bramką Sapeli strzelił zbyt mocno i piłka pofrunęła nad poprzeczką.
Porażka w Katowicach nie pozbawiła Miedzi (31 pkt) trzeciego miejsca w tabeli Nice I ligi, ale kolejka wciąż trwa. Tracąca trzy punkty do legniczan Stal Mielec właśnie mierzy się z GKS-em Tychy, a będący o dwa „oczka” w tyle Raków Częstochowa jutro podejmie Puszczę Niepołomice. Liderem na koniec roku jest Chojniczanka Chojnice (35 pkt), a drugie z miejsc premiowanych awansem do ekstraklasy zajmuje Odra Opole (34 pkt).
Zakończenia tegorocznych rozgrywek z pewnością nie będzie wspominał dobrze pomocnik zielono-niebiesko-czerwonych, Omar Santana. Mecz w Katowicach Hiszpan zakończył kwadrans przed ostatnim gwizdkiem, w dodatku z boiska nie zszedł o własnych siłach. Niebawem okaże się, na ile poważny jest jego uraz.
GKS Katowice – Miedź Legnica 1:0 (0:0)
Miedź: Sapela – Bartczak, de Amo CZ, Bożić, Kwame – Bartulović Ż, Egerszegi, Santana (79. Zieliński), Garguła (34. Osyra), Mystkowski – Piasecki (57. Vojtus).
GKS: Nowak – Frańczak, Klemenz, Midzierski, Słomka – Mandrysz (62. Goncerz), Kuliński, Zejdler (85. Sulek), Błąd – Kędziora, Prokić Ż (74. Cerimagić).