Koleje Dolnośląskie wprowadzą przystanki na żądanie jako sposób na utrzymanie w rozkładzie jazdy mało popularnych stacji. Przewoźnik podsumował właśnie swój pilotaż.
Do testowania przystanków na żądanie KD wybrały dwie stacje: w Krzyżowej i Nowej Wsi Legnickiej. Obie w rozkładach jazdy zostały oznaczone czarnym trójkątem, a na ich peronach pojawiły się piktogramy wskazujące miejsce, w którym powinni stać czekający na pociąg. Maszynista zwalniał tu do prędkości około 25 km/h i mógł zobaczyć pasażerów odpowiednio wcześnie, by zatrzymać dla nich pociąg. Aby wysiąść na takiej stacji, należało najpóźniej przystanek wcześniej zgłosić to obsłudze pociągu.
Kilkumiesięczny pilotaż dobiegł końca i spółka przeanalizowała jego wyniki. Okazało się, że idea przystanku na żądanie sprawdza się, zarówno jeśli chodzi o pasażerów wsiadających, jak i wysiadających. Jedynie w około 4 proc. przypadków pociąg zatrzymywał się niepotrzebnie, np. z powodu pojawienia się na stacji kogoś, kto w rzeczywistości nie miał ochoty na podróż.
– Pomysł okazał się być dobry i zamierzamy kontynuować ten projekt. Po raz kolejny nasza spółka przeciera szlaki, jeśli chodzi o rozwiązania przyjazne pasażerom – komentuje Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy KD. – Jeśli inni przewoźnicy pójdą w ślad za nami, z naszych pionierskich rozwiązań skorzystają pasażerowie w całym kraju – dodaje.
Dolnośląska spółka wytypowała kolejne przystanki, które chce objąć trybem „na żądanie”, ale nie chce jeszcze podawać ich nazw. Zgodę na to muszą bowiem wydać PKP Polskie Linie Kolejowe, które zarządzają kolejową infrastrukturą. Z naszych ustaleń wynika, że w grę wchodzi na razie dziesięć linii w całym województwie.
Gdyby część stacji stała się przystankami na żądanie, pozwoliłoby to wyraźnie skrócić czas przejazdu przy jednoczesnym zagwarantowaniu dostępu do kolei mieszkańcom nawet najmniejszych miejscowości.
źródło: Lubin.pl