Prawdziwym nokautem zakończyło się spotkanie pomiędzy KGHM Zagłębiem Lubin a Arką Gdynia. Miedziowi niesieni dopingiem swoich fanów pokonali gości aż 4:0. Dwie bramki dla lubinian strzelił Aleksander Kwiek, zaś po jednej dołożyli Adrian Błąd oraz Michal Papadopoulos.
Dzisiejsze spotkanie było zapowiadane jako mecz przyjaźni i tak faktycznie było. Na Stadionie Zagłębia stawiła się bardzo liczna grupa fanów Arki, którzy wspólnie z lubińskimi kibicami stworzyli fantastyczne widowisko. Nie inaczej było na boisku, lecz… tylko w jedną stronę, ponieważ ten dzień należał zdecydowanie dla podopiecznych Piotra Stokowca.
Na pierwszą świetną okazje czekaliśmy do trzynastej minuty, gdy na prawej stronie pola karnego przedzierał się Arkadiusz Woźniak. Szarża się udała, po czym „Wąski” wyłozył piłkę na siódmy metr Janoszce, a ten w fatalny sposób spudłował. To co nie udało się byłemu graczowi Ruchu Chorzów udało się Aleksandrowi Kwiekowi. W dwudziestej minucie popisał się on kapitalnym uderzeniem z blisku dwudziestu metrów, po którym skapitulować musiał bramkarz gości. Osiem minut później mieliśmy już 2:0, a w roli głównej podobnie Kwiek, który uderzeniem po krótkim słupku wykończył sytuacje sam na sam. Jeszcze przed przerwą mogło być 3:0. W 40. minucie piłkę przejął Kwiek i błyskawicznie uruchomił wchodzącego w pole karne Błąda, który kropnął co sił. Świetną interwencją popisał się jednak Skowron. Zawodnik „Miedziowych” próbował jeszcze dobijac, ale zablokował go Alan Fialho. Pięć minut później sędzia Szrek zakończył pierwszą cześć spotkania.
W przerwie na murawie Stadionu Zagłębia zameldowali się wychowankowie lubińskiej akademii, którzy przeszli oficjalne pasowanie. Młodzi zawodnicy z rocznika 2004 uroczyście ślubowali wierność Zagłębiu, po czym zostali nagrodzeni przez prezesa Tomasza Dębickiego oraz dyrektora Akademii Richarda Grootscholtena. Gdy uroczystość się zakończyła to na murawie zameldowali się główni aktorzy dzisiejszego widowiska.
Podobnie jak w pierwszej połowie na początku lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy Arki, jednak groźniej atakowali „Miedziowi”. Na klarowną sytuacje czekaliśmy aż do 59. minuty, gdy Adrian Błąd fantastycznie uderzył z ostrego kąta. Piłka trafiła w samo okienko bramki Skowrona, a na tablicy świeciło się 3:0. Dziesięć minut później strzelec trzeciego gola opuścił boisko, a w jego miejsce wszedł Rakowski. Na kwadrans przed końcem ponownie mocniej dali znać o sobie kibice, którzy skandowali imię i nazwisko Grzegorza Nicińskiego, niegdyś zawodnika Zagłębia a obecnie trenera Arki. Na boisku lubinianie byli jednak bezwzględni i na trzy minuty przed końcem spotkania podwyższyli jeszcze wynik po wyłożeniu piłki przez Cotrę do Papadopoulosa, ten drugi z najbliższej odległości pokonał bramkarza gości i tym samym ustalił rezultat dzisiejszego meczu. Swojego zadowolenia z gry „Miedziowych” nie krył dziś trener Piotr Stokowiec.
– Rozegraliśmy bardzo dobry, skuteczny mecz. Tej skuteczności nam brakowało, długo czekaliśmy na takie spotkanie. Szkoda, że to trafiło na zaprzyjaźniony klub, ale Arka prezentowała się „o niebo lepiej” niż inne drużyny, który tutaj przyjechały. Wbrew pozorom Arka grała w piłkę, pokazując dobrą grę. Cieszę się, że do gry wchodzą kolejni zawodnicy i jest płynność gry. Teraz czas na Widzew i szansa na podtrzymanie naszej passy. – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej.
Ostatecznie KGHM Zagłębie Lubin pewnie i w pełni zasłużenie pokonało Arkę Gdynia 4:0. Dwie bramki Kwieka, a także po jednym trafieniu Błąda i Papadopulosa sprawiły, że nastroje w Lubinie mogą być na prawdę optymistyczne.
fot. Paweł Andrachiewicz