Niewiele zabrakło, żeby koszykarki CCC Polkowice doznały sensacyjnej porażki przed własną publicznością już w drugiej kolejce Basket Ligi Kobiet. Ostatecznie mistrzynie Polski po nerwowej końcówce pokonały zespół Energi Toruń, a zwycięstwo rzutem równo końcową syreną zapewniła im Temitope Fagbenle.
Już początek starcia pokazał, że torunianki tanio skóry nie sprzedadzą. Pierwsza kwarta to pokaz twardej defensywy z obu stron. Po kilku minutach przyjezdne prowadziły 4:0, jednak po pierwszej partii z 6-punktowego prowadzenia mogły się cieszyć gospodynie (16:10). W zaledwie niespełna cztery minuty ekipa gości odrobiła straty i na tablicy wyników widniał remis po 21. Wówczas celnym rzutem za trzy punkty popisała się Styliani Kaltsidou i polkowiczanki ponownie wyszły na prowadzenie. Końcowe fragmenty pierwszej połowy to mozolne powiększanie przewagi przez polkowiczanki. Na 90 sekund przed przerwą CCC prowadziło 38:28.
W końcówce podopieczne trenera Marosa Kovacika powiększyły jeszcze przewagę o jedno „oczko” i po 20 minutach gry prowadziły 42:31. Najwięcej problemów polkowiczanki miały z powstrzymaniem Niry Fields, która była najskuteczniejsza na parkiecie i po dwóch kwartach miała na koncie 20 punktów. Elementami, które w szczególności zdecydowały o przewadze CCC, były lepsza postawa w walce pod tablicami oraz mniejsza ilość strat.
Po zmianie stron przyjezdne zaczęły grać uważniej na rozegraniu, a także skuteczniej w defensywie. W efekcie, po tym jak do polkowickiego kosza zza linii 675 cm trafiła była „pomarańczowa” Angelika Stankiewicz, przewaga polkowiczanek zmalałą do sześciu „oczek”. Stankiewicz była wyróżniającą się zawodniczką całej trzeciej kwarty i to głównie dzięki niej na ostatnią kwartę meczu polkowiczanki wychodził przy sześciopunktowym prowadzeniu (60:54). W ostatniej odsłonie zapowiadały się duże emocje. Tę rozpoczęła od celnego rzutu osobistego Leedham. Potem z półdystansu trafiła Agnieszka Kaczmarczyk. W ekipie z Torunia jako pierwsza w ostatniej kwarcie trafiła Fields. Ta sama zawodniczka kilka chwil później zaliczyła „trójkę”, a gdy po jej rzucie odbitą od obręczy piłkę dobiła Svaryte było już 63:61. Trzy i pół minuty przed końcową gwizdkiem arbitra było już 65:64, ale wtedy za trzy trafiła Thomas. 80 sekund przed końcem znów były dwa punkty przewagi na korzyść gospodyń, ale w posiadaniu piłki były torunianki. Na 34 sekundy przed końcem było po 71. W samej końcówce emocje sięgnęły zenitu, po tym jak polkowiczanki najpierw straciły piłkę na rozegraniu, a potem ją odzyskały. Niemal równo z syreną spod kosza trafiła Fagbenle, zapewniając mistrzyniom Polski cenne zwycięstwo.
– Poprawiliśmy się w porównaniu z poprzednim, ale wciąż sporo pracy przed nami. Ważne, że pokazałyśmy, że się nie poddajemy, że mamy charakter, jesteśmy zespołem. Walczyłyśmy do końca, wróciłyśmy do gry i ostatecznie wygrałyśmy. Przed inauguracją Euroligi musimy jeszcze się poprawić, by myśleć o dobrych wynikach – mówiła po spotkaniu skrzydłowa CCC Styliani Kaltsidou.
CCC Polkowice – Energa Toruń (16:10, 26:21, 18:23, 13:17)
CCC: Thomas 15, Gajda 13, Kaltsidou 12, Kaczmarczyk 11, Leedham 10, Fagbenle 8, Aleksandravicius 4, Puss.
Energa: Fields 30, Stankiewicz 12, Begić 8, Sarauskaite 6, Svartyte 6, Trzeciak 4, Mandić 5, Schmidt, Kunek, Skobel, Uro-Nilie.
Fot. CCC Polkowice via Twitter