Bliscy przerwania niesamowitej passy rywali byli zawodnicy KGHM Zagłębia Lubin. Podopieczni Piotra Stokowca ostatecznie jednak tylko zremisowali na wyjeździe z Dolcanem Ząbki 2:2. Bramki dla lubinian strzelali Michal Papadopoulos oraz Arkadiusz Woźniak.
Zdecydowanie lepiej w spotkanie weszli gospodarze, którzy obok Termalici Bruk-Bet Nieciecza są jak dotąd jedynym niepokonanym zespołem w I lidze. Podopieczni Marcina Sasala w dotychczasowych dziesięciu rozegranych meczach stracili także najmniej bramek, bo jedynie cztery. W dziewiątej minucie Tomasz Chałas urwał się zawodnikom Zagłębia z prawej strony po czym wpadł w pole karne, jednak fatalnie uderzył po ziemi. Dwie minuty później bramkarz Dolcanu dalekim wykopem uruchomił Mazka, którego strzał z trudem na rzut rożny sparował Forenc. W kolejnych minutach dwukrotnie bliski strzelenia gola był Chałas, któremu jednak zabrakło skuteczności w decydujących momentach. Co nie udało się Chałasowi to udało się Grzelakowi, który po fenomenalnym przerzucie piłki Piesia na lewą stronę uderzył z pierwszej piłki i dał prowadzenie miejscowym. Dziesięć minut później mieliśmy już remis i ponownie w roli głównej Grzelak. Tym razem po przerucie Kwieka w pole karne minął się on z futbolówką. Dobiegł do niej Woźniak i uderzył z woleja. Jego strzał obronił jeszcze Leszczyński, ale do dobitki dopada Papadopoulos i wyrównuje wynik spotkania. W 35. minucie na prowadzeniu powinno być Zagłębie, a strzelcem gola Kwiek, który dostał podanie za obronę Dolcanu, biegł sam w kierunku bramki Leszczyńskiego, co więcej położył nawet bramkarza i zamiast strzelać na pusta bramkę zaczął się kiwać, dzięki czemu w porę wrócili obrońcy Dolcanu i odebrali mu piłkę. Wynik spotkania w pierwszej połowie się nie zmienił i Dolcan Ząbki na własnym boisku remisował 1:1 z KGHM Zagłębiem.
Początek drugiej połowy to najnudniejszy okres gry w meczu, a grę ożywiła dopiero bramka Woźniaka w 71. minucie, który po dograniu z rzutu rożnego dopadł głową do piłki i skierował ją obok bezradnego bramkarza gospodarzy. Z prowadzenia „Miedziowi” nie cieszyli się jednak zbyt długo, ponieważ ledwie pięć minut, gdy znakomity odbiór zaliczył Piesio i szybko podał do Mazka, który wystawił piłkę na piąty metr do Matuszka. Ten dostawił tylko nogę i doprowadził do wyrównania. Trzy minuty przed końcem przysłowiową „piłkę meczową” miał Adrian Błąd. Pomocnik KGHM Zagłębia dostał fenomenalne podanie i był sam na sam z Leszczyńskim. Oddał strzał, który z trudem obronił jednak bramkarz Dolcanu. Przed jeszcze lepszą sytuacją znalazł się Błąd w ostatnich sekundach meczu, gdy dostał fantastyczne podanie od Przybeckiego jednak minimalnie minął się z piłką, a chwilę potem sędzia zakończył to spotkanie.